piątek, 22 grudnia 2017

Coraz bliżej święta :)

Znalezione obrazy dla zapytania motywy świąteczne


Kochani, z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chciałam razem z moją rodzinką, życzyć Wam wszystkiego co najlepsze. Żeby te nadchodzące Święta były czasem spędzonym w gronie najbliższych, żeby był to czas odpoczynku i refleksji, ale przede wszystkim żeby był to czas spędzony w zdrowiu i miłości. Kochani samych wspaniałości dla Was!!!!!!


Znalezione obrazy dla zapytania motywy świąteczne


P.S. Przepraszam, że ostatnimi czasy tak mało się tu udzielam, postaram się po świętach to zmienić :) 
Dziękuję Wam, że mimo wszystko tutaj zaglądacie i czekacie na kolejne posty. Dziękuję Wam za to z całego serca, bo sprawiacie, że czuję się potrzebna. DZIĘKUJĘ!!!!!!



niedziela, 17 grudnia 2017

Test - miękkie serce czy miękka d....

Na początku tego postu, chciałabym odpowiedzieć Marzenie na jej kilka pytań, mam nadzieję, że niczego nie przegapię i uda mi się rozwiać chociaż niektóre wątpliwości.

Przede wszystkim jeżeli chodzi o chore dziecko, to są tutaj dwa sposoby, pierwsze to zwrócić się o pomoc finansową do swojego ubezpieczyciela, lub udać się do job center i złożyć wniosek o "Mehrbedarf". Przy okazji, jak jesteśmy już przy ubezpieczeniu. Z tego co pamiętam pytała Pani o to jak lepiej ze ślubem czy bez. Tak jak pisałam w komentarzu jeżeli ze ślubem to mąż będzie mógł wziąć Panią pod swoje ubezpieczenie (niestety do końca nie wiem jak to jest w przypadku dzieci, które są tylko Pani). Jeżeli będziecie bez ślubu Pani na 100% będzie musiała się ubezpieczyć sama. Z tego co wiem jest to koszt około 50Euro miesięcznie. I wtedy może Pani również wziąć pod swoje ubezpieczenie dzieci. 

Jeżeli chodzi o dodatkowe pieniądze na dzieci, to tak jak wcześniej było to pisane Pani może sama złożyć wniosek o kindergeld. Familienkasse będzie sprawdzać jak jest z ojcem dzieci, np. czy on przypadkiem nie bierze pieniędzy na dziecko itp. i oni stwierdzą czy te pieniądze się Pani należą. 

Co do mieszkań. Wysokość czynszu zależy przede wszystkim od metrażu, wiadomo im większe mieszkanie tym więcej się będzie płacić. Co do lokalizacji to nie ma to większego wpływu. Bardziej bym powiedziała wpływ ma jeszcze standard mieszkania. My wcześniej mieszkaliśmy na obrzeżach miasta i płaciliśmy 420 (to niewiele za 90m2) ale po pewnym czasie podnieśli nam do 500Euro (podwyżka kaltmiete), a za kilka miesięcy dostaliśmy podwyżkę do 735Euro (tym razem heizung - ogrzewanie). Teraz płacimy 666Euro, liczymy się z tym, że pewnie dostaniemy przy rozliczeniu podwyżkę za ogrzewanie. Ale z tego co się orientowaliśmy, przy takim grzaniu jak grzejemy nie powinniśmy przekroczyć kwoty z poprzedniego mieszkania (czyli nie powinniśmy mieć czynszu wyższego niż 735Euro), gdzie obecne mieszkanie jest w stanie prawie idealnym, remont został wykonany po poprzednim właścicielu, wymienione podłogi, tapety itp., obecne mieszkanie mamy w centrum miasta, a metraż jest taki sam. Poprzednia spółdzielnia Vonovia, obecna ZWG. Osobiście mam złe wspomnienia co do Vonovii, i jej nie polecam samej w sobie. Ale co idzie na ich plus, mają mieszkania z niskim czynszem. Są bloki, że czynsz po roku, dwóch itd nie wzrasta tak bardzo jak u nas. Wszystko zależy od bloku i jego klasy energetycznej (tak jak wcześniej w komentarzu napisała Ewa). Z opowiadań znajomych wiemy, że lepiej na tym wychodzą niskie bloki, gorzej właśnie jest w wieżowcach. Mieszkania Vonovii nie są w stanie idealnym, bardzo delikatnie mówiąc :P kto ma to wie o czym mówię (mam kilka zdjęć z poprzedniego mieszkania, jaki był jego stan jak się wprowadzaliśmy) ale za to (jak wspomniałam) mają niski czynsz, a wiadomo, że na samym początku nie każdy może sobie pozwolić na większe koszty wynajmu. Tak jak my, na początku nie było by nas stać na mieszkanie za prawie 700Euro, i do tego jeszcze zapłacić prawie 2000Euro kaucji, gdzie w mieszkaniach Vonovi kaucji w większości mieszkań nie ma w ogóle, a jak już jest to jest to kilkadziesiąt Euro. 

Jeżeli chodzi o dofinansowania, z racji tego, że Pani partner już tu ileś czasu pracuje możecie się starać o wohngeld (o tym kilka postów wcześniej) lub o jobcenter. 

To w sumie tyle co przychodzi mi do głowy. Postaram się dowiedzieć, czegoś więcej na temat Mehrbedarf, i w kolejnym poście coś na ten temat napisać. Bo jeszcze nie spotkałam się z tym, ani w praktyce, ani nawet ze słyszenia. 

Jeżeli ma Pani jeszcze jakieś pytania, proszę śmiało pytać, postaram się pomóc, najlepiej jak będę potrafić.

Kochani, a teraz trochę z innej beczki. Przy okazji, od razu napiszę, żeby przypadkiem nikt mnie źle nie zrozumiał. Nie osądzam nikogo, nie zarzucam nic nikomu. Proszę, żeby nikt nie brał tego bezpośrednio do siebie. Chcę Wam po prostu opowiedzieć pewną historię. 

Jakiś czas temu (kilkanaście dni) napisała do mnie Pani Ewa. Od listopada pracowali tutaj z mężem, przez agencję pracy. Agencja ta wynajmowała im mieszkanie, więc wraz z utratą pracy, utracili też mieszkanie. Z dnia na dzień utracili dach nad głową. Do Polski nie mieli po co wracać, tutaj przepracowali niecały miesiąc, i w sumie na dzień dzisiejszy z racji, że nie mają gdzie mieszkać nie mają meldunku. Poprosili nas o pomoc i w miarę naszych możliwości staraliśmy się im pomóc. Poprosili o pomoc również jobcenter. Oni zaproponowali sfinansowanie kursu językowego, pomoc w znalezieniu pracy i (!!!!!) pomoc w wynajęciu mieszkania. Przyznam się Wam, że jeżeli chodzi o to mieszkanie byłam naprawdę bardzo zaskoczona. Miałam nadzieję, że coś im pomogą, ale nie liczyłam, aż na tyle. W sumie cała sprawa jest jeszcze w toku, Państwo muszą jeszcze złożyć papiery, póki co uzupełniają je o potrzebne dokumenty. Ktoś kto miał kiedykolwiek do czynienia z jobem, wie, że u nich wszystko (zresztą chyba jak tutaj wszędzie) musi potrwać. Ci Państwo niestety nastawili się, że od razu dostaną klucz do mieszkania. 

Dlaczego to wszystko piszę? Bo chciałam zwrócić się do niektórych z Was, którzy może to czytają i planują tutaj przyjazd. Niemcy to nie jest kraj mlekiem i miodem płynący. Owszem ma bardzo bogate zaplecze socjalne i są dodatki o których wiem i pisałam we wcześniejszych postach, pewnie są też takie o których nie wiem, ale żeby załapać się na większość z nich trzeba tutaj pracować i płacić podatki. Niestety Niemcy nie pomogą nam tylko dlatego, że jesteśmy biednymi Polakami, ani za ładne oczy. 

Muszę się Wam też do czegoś przyznać. Nie jestem z tego powodu dumna i długo z Darkiem nie mogliśmy sobie znaleźć miejsca po tej sytuacji. Otóż razem z Darkiem odmówiliśmy tym Państwu noclegu. Dlaczego? Bo się po prostu bałam. Owszem to mili i sympatyczni ludzie, ale jednak zupełnie nam obcy. Staramy się im pomóc jak tylko możemy, ale być może ten ostateczny test oblaliśmy. Niektórzy mówią, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą pupę. Jak się okazało my chyba mamy twarde serce :( ale jeżeli jest wśród Was ktoś o dobrym sercu, kto jednak mógłby im pomóc wynająć mieszkanie, przenocować gdyby jeszcze kiedyś zaszła taka potrzeba, dać pracę, to bardzo Was proszę o kontakt. 

W związku z tym tematem chciałam też zaznaczyć, że zadaniem Stowarzyszenia jest jednoczenie mieszkających tutaj Polaków, szerzenie polskiej kultury, łączenie dwóch blisko żyjących narodów, ale Stowarzyszenie jest zbyt małe, i nie ma takiego zasięgu, żeby udostępnić mieszkanie czy znaleźć pracę. Co więcej samo boryka się z problemem pomieszczenia. Za każdym razem musimy szukać sali, wynajmować ją lub prosić o udostępnienie. Mamy mnóstwo pomysłów na kolejne projekty, ale niestety nic się nie da zrobić bez pomieszczenia. Może miasto w końcu jak zobaczy nasze zaangażowanie, i że jest nas coraz więcej to może coś dla nas znajdzie. Takie moje życzenia w związku z Nowym Rokiem :P Jako więc członek Stowarzyszenia myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że chętnie każdemu pomożemy np. dobrym słowem, poświęconym czasem, radą itp., ale niestety tylko tyle. Mam nadzieję, że każdy to rozumie.







czwartek, 30 listopada 2017

I znowu tu jestem :)

Witam Was bardzo serdecznie :*

Tęskniliście? Spróbowalibyście nie :P

Kochani moi nie było mnie znowu jakiś czas bo trochę się działo. Jahreskonzert, andrzejki i zwykłe życie rodzinne trochę bardziej przepełnione niż zwykle. 

Słów kilka na początek. Przede wszystkim chciałabym przeprosić Marzenę i zaznaczyć, że o niej i jej rodzinie pamiętam. Przepraszam, że nie udzieliłam jeszcze odpowiedzi na Twój komentarz. Niestety dzisiaj też tego nie zrobię, ale to dlatego, że póki co nie umiem Ci na nie odpowiedzieć. Pamiętałam jednak poszukałam w necie, ale nic jednoznacznego nie znalazłam, a nie chciałabym interpretować czegoś po swojemu i wprowadzić Cię w błąd. Napisałam jednak do osoby która ma na ten temat większą wiedzę od moich. Więc obiecuję Ci wrócę do Twojego komentarza. 

Po drugie - zwracam się teraz do każdej /-go z Was dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa, które piszecie, mówicie odnośnie mojego bloga. Cieszę się, że lubicie tu zaglądać i, że czasami uda mi się Wam w czymś pomóc. To naprawdę dla mnie bardzo ważne i jestem z tego powodu mega szczęśliwa.

A teraz w ogóle to mam okres, że potrzebuję kopa w d.... po kilku tygodniach intensywnego życia, cała energia ze mnie uleciała. A tu tyle jeszcze do zrobienia. Porządki świąteczne jeszcze nie rozpoczęte, a tu już jutro 1.12. A nie wiem jak u Was, ale ja jestem nauczona, że przedświąteczne porządki to punkt obowiązkowy. Moja mama często powtarzała, że "w tym domu to w ogóle świąt nie widać, bo tyle zostało do zrobienia", chociaż zapewniam Was, że zawsze musiał być porządek :P 
Także porządki jeszcze przede mną, ale nie od jutra, od poniedziałku się wezmę :P W ogóle, żeby nie było, ja lubię sprzątać :P i te świąteczne porządki mają w sobie coś magicznego i to taki wstęp do świątecznej atmosfery.

Kochani jak zapewne wiecie. Za nami dwa ważne i duże wydarzenia.

Po pierwsze Jahreskonzert. Był to dla nas (mojej rodziny) pierwszy taki koncert, nie wiem chyba w zeszłym roku nie było, albo ja mam amnezję i już nie pamiętam co w tym czasie robiłam :P W każdym razie ten koncert bardzo mi się podobał. Nasza grupa prezentowała się znakomicie, i oczywiście dla występów gości jestem pełna podziwu, do tego orkiestra, nadawała wydarzeniu wyjątkową atmosferę. Koncert ten był również ważny dla mnie z uwagi na kiermasz. Po koncercie była możliwość zakupienia ręcznie robionych ozdób świątecznych. Było to tak ważne ponieważ ozdoby te wykonałyśmy same z Kasią (tą starszą ;) nie moją córką). Dołączyła do nas również Ewa, która wykonała śliczne pierniczki, a także nasze Stowarzyszeniowe dzieci które udekorowały pierniczki wcześniej przez nas upieczone. Wszystkie pierniczki poszły jak woda. Zresztą dużo rzeczy udało się sprzedać i zarobione pieniądze przekazałyśmy na Stowarzyszenie. W tym miejscu chciałam wszystkim podziękować za pomoc. Kasi za wspólną pracę, Ewie za dołączenie z pierniczkami, dzieciom za śliczne udekorowanie pierniczków, no i Wam wszystkim którzy zechcieliście te ozdoby kupić. Jesteście wspaniali. Dziękuję :* 

p.s. Ewa pamiętam o aniołku :P

Po drugie Andrzejki. Super impreza, we wspaniałym towarzystwie. Naprawdę jesteśmy super grupą. Potrafimy nie tylko coś razem zorganizować, ale też się świetnie bawić. Myślę, że każdy ma ochotę na kolejną taką imprezę. Dlatego mam nadzieję, że uda się zorganizować "bal" przebierańców, i to nie tylko dla dzieci. I może zorganizujemy karaoke :P :D żeby mój mąż mógł sobie spokojnie pośpiewać :P a ja obiecuję, że już nie będę na niego krzyczeć, zluzuję tą gumkę  :P tak przy okazji, najważniejsze to dobrze się bawić i mieć gdzieś co inni o nas powiedzą :P co ja poradzę, że mój Darek tak lubi śpiewanie, no po kimś to Kasia musi mieć ;) na pewno nie po mnie, tzn. lubię śpiewać, ale lepiej żebym tego publicznie nie robiła. Chociaż jak to śpiewał na Andrzejkach Darek (a w oryginale Pan Jerzy Stuhr) śpiewać każdy może.... :) to może będzie hasłem przewodnim kolejnej imprezy  ha ha ha (żartuję jakby co).

Kochani dobrze, że jesteście!!!! 


piątek, 20 października 2017

Tydzień w skrócie ;)

Już jakiś czas nie pisałam, wiem, że to rozumiecie i bardzo się z tego powodu cieszę i bardzo za to Wam dziękuję. Ostatnio miałam ochotę napisać, ale ponieważ staram się nie pisać postów pod wpływem emocji więc minęło trochę czasu aż poradziłam sobie z nimi :P Z jednej strony takie posty były by hmmmm....brakuje mi słowa....ale to nie na tej zasadzie, że niemieckiego jeszcze nie umiem, a polskiego już zapomniałam :) w każdym bądź razie nie chcę pisać postów pod wpływem emocji, bo mogłabym napisać zdanie za dużo i później bym żałowała. Tak ja wiem, że powinnam śmiało wygarnąć wszystko co leży mi na sercu, ale nie umiem jeszcze nie przejmować się tym jak inni to odbiorą. Przypuszczam, że i tą umiejętność w końcu osiągnę ;) 

A miniony tydzień był bardzo emocjonujący, ale po kolei. Przede wszystkim Kasia z Krzysiem nie dostali się na trampoliny. O ile z Krzysiem podejrzewałam, że tak będzie. Nie dlatego, że był beznadziejny, starał się jak mógł, ale po prostu widać było, że to nie to. Ale z Kasią byliśmy pewni, że się dostanie, wszystko robiła dobrze, a nawet i bardzo dobrze. Nawet jedna z Pań, które pomagają w treningach powiedziała jej, że ona pewnie się dostanie. Dlatego mega było Kasi rozczarowanie, kiedy tak się nie stało. Jedyne sensowne wytłumaczenie to takie, że po prostu wiekowo jest już "za stara". Finalnie zostało wybranych 5 najmłodszych dziewczynek. No cóż mówi się trudno i skupiamy się na tym co będzie i na kolejnych pomysłach co dalej. Kasi został jeszcze balet, i obojgu piątkowe tańce. Krzysiu chciałby zacząć chodzić na karate, a Kasia zdecydowała się na basen albo na kółko plastyczne. Tylko, że ja mam pewne obawy. Z jednej strony chciałabym, żeby się udzielali, żeby załapali bakcyla i coś wykonywali z pasją i mieli w swoim młodym życiu jakiś cel. A poza tym chciałabym jakoś wypełnić im czas. Nie tylko nauką, graniem czy oglądaniem jak ktoś gra. Ja nie zawsze mam czas, żeby poświęcić im 100% uwagi, a chciałabym, żeby w tym wolnym czasie robili coś co będą lubić, co będą robić z ochotą itd, ale z drugiej strony (tak wiem nie powinnam tak myśleć), ale co będzie jak znowu gdzieś się nie dostaną, jak znowu będzie porażka. To nie tak, że nie wierzę w możliwości swoich dzieci, i jeżeli coś dla nich wybieram to głównie kieruję się ich zainteresowaniami, ale w trampolinach wierzyłam, ba byłam pewna, że Kasia się dostanie. Uwierzcie jestem mamą i moje dzieci są dla mnie jedyne i niepowtarzalne. Wiecie jak to jest dla każdej mamy jej dzieci są najpiękniejsze, najmądrzejsze  itd, ja staram się mimo tego wszystkiego być obiektywna i nie być mamą ślepo zapatrzoną w swoje dzieci, dlatego, żeby nie wyrosły na małych egoistów niewidzących nic poza czubkiem własnego nosa. Dlatego jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować kiedy gdzieś się nie dostaną bo po prostu się nie nadają, a tutaj hmmm oczywiście szanuję decyzję trenera, ale trochę nie rozumiem. No...wypłakałam się Wam, a raczej wyżaliłam. 

Ten tydzień w ogóle był bogaty w złe wiadomości. Kolejna która tym razem dotknęła mnie bezpośrednio, bo dotyczy moich planów, to, że chyba nici z mojej szkoły językowej. Najpierw napisali do mnie na whatsappa. Nie, nie dostałam żadnego listu, chociaż tak to powinno wyglądać (ale nie chcę być drobiazgowa, może być wiadomość). Wiadomość brzmiała mniej więcej tak, zajęcia już się rozpoczęły, może Pani zacząć od jutra, zajęcie będą trwały od 12:45 do 17:00 (z tego co pamiętam była to chyba środa albo czwartek). Jeżeli nie zdąży Pani w tym czasie, może Pani zacząć od poniedziałku. Zamurowało mnie!!! Myślę, sobie od jakiej 12:45? Miałam mieć do południa, mam dzieci i nie mam możliwości w tym czasie być na kursie!!! Zresztą oni dobrze o tym wiedzieli, wyraźnie mówiłam, że mogę tylko do południa i tylko takie zajęcia mnie interesują. Tak nie umiem dobrze niemieckiego, ale te dwa słowa rozróżniam doskonale - vormittags od nachmittags. Od razu po przeczytaniu wiadomości poprosiłam męża, żeby zadzwonił do nich i wyjaśnił tą niefajną pomyłkę. Nie brałam innej możliwości jak tylko tej, że to pomyłka. Darek wytłumaczył grzecznie Pani o co chodzi, Pani odpowiedziała, że doskonale rozumie, i że bardzo jej przykro, i że zorientuje się co da się zrobić. Oczywiście od nich żadna informacja nie przyszła, więc znowu  męczę męża żeby dzwonił czy już coś wiadomo, i wiadomo tyle, że na ten kurs zaczynający się od 06.11 nie ma dla mnie miejsca, więc może zacznę kurs od marca. Aż się zagotowałam. W marcu proszę Pani to ja chcę iść do pracy, a przynajmniej zacząć jej szukać, a nie iść dopiero na kurs. Mąż jako ten który nigdy się nie poddaje ;) napisał im bardzo "ładnego maila" tzn. bez brzydkich słów i takich tam, ogólnie bardzo kulturalny tylko dosadnie napisał co leży mu na sercu. I obiecał, że jak tylko skończy mu się chorobowe to przejdzie się do dyrektora tej szkoły. Szczerze ja nie wiem czy to coś da. Jedno jest pewna sytuacja ta ma swoje plusy, a przynajmniej jeden, tak mnie wkurzyli, że obiecałam sobie, że z nimi czy bez i tak nauczę się tego języka!!!. Do tej pory robiłam to sama to teraz też mogę!!! Już Darkowi zapowiedziałam, że od poniedziałku odprowadzam Domisia do przedszkola, wracam do domu i się uczę i nie ma mnie!!! Bez nich też dam radę!!! 

A dzisiaj Kochani ła ła ła zaczęliśmy chodzić na tańce, tzn. póki co ja, bo Darek w domu na zwolnieniu (angina). Uwierzcie pot mi po d...pie leciał, i wróciłam do domu obolała, ale mega szczęśliwa. I chcę jeszcze i jeszcze i już Darkowi pokazałam wszystkie kroki. Tylko nie wiem, czy mam do tego talent, już Darkowi nawijam makaron na uszy, że może się nie nadaję, że tak, ja bardzo lubię tańczyć, ale może nie powinnam tego robić (tak biedny mój mąż, nasłucha się teraz, ale ostatnio ja byłam biedna kiedy musiałam słuchać jego jęków w sypialni, i to nie takich jak myślicie, tylko takich jak wydaje przeziębiony facet :P). Poczekamy zobaczymy, jak coś tym razem my wylecimy :P

I kolejna wiadomość, tym razem dotycząca nas wszystkich. 18 listopada będzie Jahreskonzert. Będzie to występ naszych grup tanecznych (my póki co jeszcze będziemy oglądać na widowni) i występ zaproszonych gości. A po występie będzie kiermasz ozdób świątecznych, wykonywanych przeze mnie i przez Kasię (nie, nie moją córkę), mam nadzieję, że zrobione przez nas rzeczy przypadną Wam do gustu i zechcecie sobie coś kupić. Pieniądze ze sprzedaży będą przekazane na cele stowarzyszenia. A wydatków Stowarzyszenie ma mnóstwo, i pieniądze bardzo się przydadzą. A przecież my wszyscy z tego skorzystamy, bo Stowarzyszenie jeżeli coś robi to dla nas wszystkich. Wynajmuje sale, organizuje imprezy itp. i ma mnóstwo nowych pomysłów, ale na to wszystko niestety potrzeba pieniędzy. Zresztą sami wiecie jak to jest, gdzie się nie oglądniecie tam trzeba coś płacić. Stowarzyszenie ma podobnie. Im więcej chce działać, tym więcej musi wydawać, bo niestety nie ma nic za darmo. Dlatego super będzie jeżeli coś uda się sprzedać, i mam nadzieję, że wykonane przez nas rzeczy się Wam spodobają. 

Kochani kolejny post postaram się już napisać o czymś konkretnym (nie pamiętam czy ostatnio tego nie obiecywałam :\. Może macie jakieś tematy które Was interesują to proszę o zostawienie komentarza.

AAAA i bym zapomniała się Wam czymś pochwalić, a jestem z tego faktu trochę dumna i chciałam się tym podzielić, ostatnio miałam zamówienie na moje pierogi!!! To jest dla mnie coś naprawdę super, bo jestem mega szczęśliwa, że coś co zrobiłam komuś smakowało. Miałam tylko mega stres (jak to ja zwykle) przeżywałam Darkowi pół dnia czy mi wyszły i czy będą smakować. Smakowały :)

Uciekam Kochani, ściskam Was gorąco i dużo zdrówka dla Was :*

Do kolejnego razu!!!


poniedziałek, 9 października 2017

Lekcja 5

Kochani ostatnim razem pisałam, że niektóre rzeczowniki odmieniają się. Jest to tzw. deklinacja słaba. Tak szczerze to dopiero niedawno się o tym dowiedziałam, przez tyle czasu, żyłam w błogiej nieświadomości :)
Deklinacja słaba, to taka w której rzeczowniki we wszystkich przypadkach (oprócz mianownika liczby pojedynczej) kończą się na -e(n)

Do tej deklinacji należą:
  1. Nazwy istot żywych rodzaju męskiego zakończone na -e, np. der Junge (chłopiec), der Kollege (kolega z pracy), der Kunde (klient), der Affe (małpa) (oraz wyjątki der Mensch (człowiek) i der Nachbar (sąsiad))
  2. rzeczowniki rodzaju męskiego pochodzenia obcego zakończone na -and, -ant, -at, -ent, -graf, -ist, -oge, np. der Doktorand (doktorant), der Praktikant (praktykant), der Student (student), der Biologe (biolog) itd. 
  3. nazwy narodowości z końcówką -e, np. der Franzose (Francuz), der Pole (Polak) itd.
  4. niektóre rzeczowniki rodzaju męskiego z końcówką -e, i jeden rzeczownik rodzaju nijakiego otrzymują w dopełniaczu (genitiv) dodatkowo końcówkę -s, np. 

der Name (nazwisko) - des Namens, 
der Friede (pokój) - des Friedens,
das Herz (serce) - des Herzens


Tak to wygląda:

L. pojedyncza
Nominativ - der Affe
Akkusativ - den Affen
Dativ - dem Affen
Genitiv - des Affen

L. mnoga
Nominativ - die Affen
Akkusativ - die Affen
Dativ - den Affen
Genitiv - den Affen

Na dzisiaj tyle, króciutko, zwięźle i na temat :P następnym razem przymiotniki. Stopniowanie, tworzenie i takie tam prościutkie rzeczy :P 






piątek, 6 października 2017

Piątek, piąteczek, piątunio

Witam Was Kochani,

Tak, tak wiem, że jest w domu, nie pracuje i mam wolne każdego dnia, ale cieszę się z piątku, a tym samym z rozpoczynającego się weekendu, bo wtedy jesteśmy wszyscy razem w domku, a kocham ten czas!!!
Ostatnio wykupiliśmy z Darkiem TV internetową. Tak stęskniliśmy się za PL TV ;) Znajomi polecili nam m.in. wizja TV. Można ją oglądać jako "widz" niezalogowany. Tylko wówczas nie zawsze będziemy mieć jakiś kanał dostępny, lub jako zalogowany wtedy się płaci 5Euro za 30 dni i ma się dostęp do wszystkich kanałów. Teraz właśnie testujemy. I któregoś wieczoru, spragnieni oglądnąć coś w języku polskim, mówię do męża znajdz jakiś fajny film :) no i Darek szuka, szuka, szuka i nie może znaleźć, w końcu zadowolony znalazł jakiś science fiction (on przepada - ja nie bardzo). Proszę grzecznie Daruś znajdz coś innego, na co mój cudowny małżonek mówi "a co jakieś Tylko mnie kochaj, pewnie byś chciała" no i nie znalazł nic innego....nawet nie zaczął szukać. To ja z fochem zaczęłam czytać książkę, a on oglądał to coś z jakimiś dziwnymi stworkami. Za kilka dni (mąż ma drugą zmianę więc jest w domu koło 24:30) a ja czekając na niego lubię coś tam włączyć w TV, bo dzieci już dawno śpią, w domu cisza, i lubię jak coś do mnie gada :P tak sobie leci program za programem, a ja w tym czasie albo czytam, albo coś robię na komputerze. I tak skończył się jeden program i zaczyna się jakiś film, mówię o, może coś ciekawego. Patrzę a to "Tylko mnie kochaj", pomyślałam sobie no to mi Darek znalazł :D wykrakał...za jakiś czas wrócił z pracy, film się jeszcze nie skończył więc mówię masz chciałeś :P. W następny dzień sytuacja się powtarza Darek w pracy, ja czytam, a w przerwach robię szalik na drutach ;) i w tle TV i znowu patrzę zaczyna się film i znowu "Tylko mnie kochaj"!!!!! myślę sobie orzesz TY!!!! to za karę, że się wtedy sfochałam, mam dwa dni pod rząd, nie mógł oczywiście powiedzieć wtedy jakiegoś innego filmu, normalnie męska czarownica :P Oczywiście można wziąć pilota i zmienić kanał, ale to właśnie jeden ze szczytów lenistwa w moim wykonaniu :P Co do samego filmu nie mam nic przeciwko niemu, ogólnie film chociaż już ma swoje lata, fajny, tylko chyba już go widziałam kilka razy. 
To taka sobie historyjka z cyklu "Z życia wzięte". Tak na luzie przy piątku. Ciekawe co dzisiaj Darek włączy :P Dzisiaj całe szczęście szybciej wraca z pracy więc jest szansa że oglądniemy coś razem. 
Od jakiegoś czasu lubię oglądać ekranizacje książek które przeczytałam. Chociaż czasami się zdarza, że najpierw coś oglądnę, a dopiero później przeczytam. Tak było np. z 50 twarzami Greya. Ogólnie film mi się podobał, dlatego mąż mi kupił Trylogię, i powiem Wam, że zdecydowanie jednak wolę wersję papierową. Dopiero po przeczytaniu książki dotarło do mnie o czym to w sumie jest, tak z perspektywy bardziej psychologicznej. Jakoś po oglądnięciu filmu nie bardzo go znalazłam (w sensie przesłanie), nie wiem, może za bardzo skupiłam się na innych aspektach :P Niedawno też oglądałam Dziewczynę z pociągu. Już od dawna film stał na półce i czekał, aż kupię książkę i najpierw przeczytam, ale jakoś za każdym razem wybierałam inną, aż w końcu mówię oglądnę i wtedy przeczytam. No i nie przeczytam, bo już po obejrzeniu filmu jakoś mi się nie chce. W sumie film fajny i polecam, ale historia należy do tych które się nie chce drugi raz przeżywać. 
Czasami takie przeczytanie książki, a później filmu ma duży plus, poza wszystkimi innymi, że wiesz co się wydarzy. Konkretny przykład "Za nim się pojawiłeś" po przeczytaniu książki płakałam jak bóbr, film oglądałam już spokojniej bo już znałam zakończenie. 
Och przepraszam Kochani, bo się rozpisałam, i Was zanudzam. 
A u nas pierwszy tydzień ferii za nami. Podoba mi się to tutaj w Niemczech. W ciągu roku szkolnego jest więcej wolnego niż w Polsce. Tzn. teoretycznie bo tutaj za to są krótsze wakacje. Ale np. na te ferie już czekałam z niecierpliwością bo byłam już zmęczona :) a co dopiero dzieci. Tak wiem, w Polsce człowiek jakoś dawał radę i czekał cierpliwie od wakacji do przerwy świątecznej i jakoś dawał radę. Ale teraz dobrze, że ta przerwa jest. 
Na początku mieliśmy gdzieś pojechać, ale nic z tego nie wyszło, bo Darek nie dostałby urlopu, bo teraz mają młyn w pracy, po drugie Dominik się rozchorował, więc siedzimy w domu i w ten sposób ładujemy baterie. Może gdzieś na zimowe ferie uda się wyjechać. 
Ale co teraz u nas najważniejsze i czym żyją moje dzieci, a przez to i my. W niedzielę jedziemy po KOTKA. Tak, tak zwariowałam zgadzając się na to, ale z drugiej strony, ja też zawsze miałam zwierzątko w domu. I to nawet dwa - pieska i kotka. Tylko z tą dużą różnicą, że ja mieszkałam w domku, a nie w mieszkaniu, więc to trochę inna historia. Ale córcia od kilku lat prosiła mnie o kota, więc w końcu przekonana również przez mojego brata, który od jakiego czasu też mieszka z przygarniętym kotem zgodziłam się, i wtedy musiałam przekonać jeszcze do tego pomysłu Darka. Na początku nie chciał o tym słyszeć, ale jakoś dał się w końcu i on przekonać. Także wszystko na kotka już gotowe: spanie, kuweta, drapak, karma, specjalne mleko, no i zabawki dla kotka. Jak ostatnio opowiadałam to mojej mamie, to stwierdziła, że jesteśmy przygotowani jak na narodziny dziecka :) hmm coś w tym jest. 
Oczywiście za nim się zgodziłam napisałam do spółdzielni pytając o pozwolenie. No i z kotkiem nie ma żadnego problemu, jak najbardziej możemy mieć w mieszkaniu kotka, bo ja to stwierdziła Pani ze spółdzielni, kotek nie szczeka. Muszę jeszcze ogarnąć temat szczepień, a co za tym idzie weterynarza, paszportu dla kotka, w przypadku gdyby kiedyś była konieczność podróżowania z nim, a tutaj niestety jest taki wymóg. Kiedy to wszystko poznam od strony praktycznej to oczywiście swoją wiedzą podzielę się z Wami, dam też znać czy rzeczywiście jest się czego bać. Mam nadzieję, że to będzie bardzo grzeczna i dobrze ułożona Koteczka ;)

Buziaczki Kochani, na dzisiaj to tyle. Miłego wieczoru i udanego weekendu :*


poniedziałek, 2 października 2017

Jak nie zanudzam to marudzę :P

Witam Was cieplutko :*

Cieplutko tym bardziej, że na zewnątrz brzydko i zimno. 

Dzisiaj nic poważnego ;) taki luźny post. 

Na początku w sumie chciałam w imieniu swoim i Stowarzyszenia podziękować za Wasz udział w ostatnim feście. Dla mnie był wyjątkowy, bo pierwszy raz tak bardzo aktywny. I jeszcze raz chciałam podziękować za taką możliwość. Sprawia mi to dużą przyjemność i chociaż na koniec dnia byłam już trochę zmęczona to jednak bardzo szczęśliwa i podekscytowana. Bardzo lubię nasze wspólne spotkania, i mam ciągły niedosyt :) Mam głowę pełną pomysłów i ...ciężko mi dzisiaj dobrać odpowiednie słowa, tak czasami mam kiedy chcę się z Wami podzielić czymś osobistym i nie wiem jak to w sumie przekazać, żeby nie zostać np. źle zrozumianą. Nie, nie mam zamiaru nikogo obrażać :P Chciałabym się tylko z Wami podzielić takimi wewnętrznymi odczuciami i przemyśleniami. 
Ostatnio zaczęłam się udzielać trochę bardziej niż zwykle. Robię to z całego serca i sprawia mi to mnóstwo przyjemności, cieszę się, że dostałam taką możliwość. Lubię to robić i sprawia mi wielką radość kiedy coś się udaje, nie tylko to co ja zaplanowałam, zrobiłam itd., cieszę się każdym naszym spotkaniem i wspólnym "czymś" obojętnie co to takiego. Ale czasami (może dlatego jak to stwierdza Darek - za dużo myślę, za bardzo wszystko biorę do siebie, za bardzo się wszystkim przejmuję i pewnie ma racje) wydaje mi się, że nie powinnam, że ktoś to źle odbierze, że może się narzucam, że nie znam języka, że...., że...., że.....Tak mam niską samoocenę, uważam, że są lepsi ode mnie i może tym czy tamtym powinien zająć się ktoś inny, bo na pewno bardziej się do tego nadaje itd. Tylko, że sprawia mi to przyjemność, więc dlaczego miałabym z tego rezygnować? 
Cieszę, się, że w moim życiu coś zaczęło się dziać, tak jak już wcześniej Wam pisałam, dobrze się czuję w roli żony i mamy. Owszem czasami są dni, że najchętniej bym ich wszystkich gdzieś wysłała i pobyła chwilę sama i chociaż przez chwilę się zresetowała. Ale tak naprawdę nigdy w życiu i za nic w świecie nie zamieniłabym tych moich obowiązków za nic innego. Myślę, że czasami każda z nas ma taki okres, że na pytanie kogo byś zabrał -a na bezludną wyspę odpowiedzielibyście: NIKOGO!!! Ja w każdym razie czasami tak mam. Pewnie szybko bym stamtąd uciekała do tych swoich "urwisów", ale kiedyś kiedy każdy dzień był taki sam, i moim obowiązkiem było tylko i wyłącznie zajęcie się dziećmi, mężem i domem, i kiedy po całym dniu identycznym, jak poprzedni siedziałam i zastanawiałam się co ja takiego dzisiaj zrobiłam? Dopadał mnie dołek. Co najmniej raz w tygodniu miałam tak, że nic mi się nie chciało, tęskniłam za Polską bo tam miałam pracę, możliwości, a tutaj NIC. Aż do teraz. Niektóre dni są tak zajęte, że nie wiem gdzie mam włożyć ręce, ale od kiedy tak jest rzadko kiedy dopadają mnie smutne dni. Czuję, że nie tylko komuś w czymś pomagam i staję się częścią czegoś, ale przede wszystkim pomagam sobie. Poza tym widzę, że to też otworzyło mnie na wszystko inne. Już nie czekam aż wszystko załatwi Darek, bo ja sobie przecież nie poradzę. Jak nie spróbuję nie przekonam się o tym. Ostatnio było spotkanie do I Komunii Świętej Krzysia i pierwsze co jak się dowiedziałam ucieszyłam się, bo mówię super, Darek ma pierwszą zmianę więc będzie mógł iść, trudno nie pójdzie w jeden dzień na nadgodziny, będą musieli zrozumieć. Ale później tak pomyślałam, no a dlaczego nie mogę iść ja? Tak nie znam jeszcze języka, ale póki będę wysyłać wszędzie Darka to nigdy się nie nauczę, bo nie będę miała takiej możliwości. I poszłam, poradziłam sobie nie najgorzej, a przede wszystkim poraz kolejny przekonałam się o tym, że te wszystkie strachy związane z językiem siedzą tylko w mojej głowie. Wszyscy których do tej pory spotkałam rozumieli, że jestem obcokrajowcem i mogę czegoś nie zrozumieć, i nigdy nie odczułam, że był to dla kogoś problem, albo, że ktoś to źle odebrał lub z tego powodu mnie obraził. Wręcz przeciwnie. Przekonałam się, że nie muszę mówić idealnie, żeby rozmawiać i się porozumieć.
I dzięki temu wszystkiemu co się dzieje ostatnio, i im więcej mam obowiązków i rzeczy do zrobienia tym bardziej czuję się spełniona.
Po co to wszystko napisałam? Częściowo, żeby się Wam wygadać, częściowo po to żeby może kogoś zmobilizować do wyjścia z domu mimo słabej znajomości języka, do udzielania się itd.
Bo jak to ostatnio tłumaczyłam Darkowi, doba każdego z nas ma 24h, i nie jesteśmy wcale gorsi od innych, ktoś coś osiągnął. My też możemy. Wszystko zależy co zrobimy z tymi 24 godzinami. Zawsze miałam pretensje do Darka, że mnie nie motywuje do nauki, do ćwiczeń itd., bo mieliśmy razem się uczyć, razem ćwiczyć itd.,  i jeżeli czegoś nie robiłam to tłumaczyłam, że to dlatego, że nie mam motywacji, bo mnie Darek nie kopnął w d..., żeby mnie zmotywować. Tak teraz wiem, jakie to było dziecinne. Teraz już nie patrzę czy Darkowi się chce czy nie, mi się musi chcieć. Nie mogę też zwalać wszystkiego na dzieci, że tego czy tamtego nie mogę bo dzieci. Muszę zorganizować sobie tak czas, żeby mieć go i dla dzieci i dla siebie, no i oczywiście dla męża ;)

Ok koniec lecę robić gofry. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Postaram się jednak takie posty zamieszczać tylko co jakiś czas :P OBIECUJĘ!!!! :D Dzisiaj chyba ta pogoda za oknem tak mnie nastroiła.

Buziaczki Kochani!!!! Dobrze, że jesteście!!!




piątek, 29 września 2017

Sprawy organizacyjne

Kochani Moi :*

Piszę szybciutko, bo jak zwykle korzystam z czasu, że jestem sama w domu i zabrałam się za sprzątanie. Bo musicie wiedzieć, że mam bardzo troskliwe dzieci :) codziennie dbają o to, żebym następnego dnia się nie nudziła jak będę sama i nie tęskniła za nimi za bardzo :P

Więc tak piszę szybciutko, bo w sumie moja wina i biję się w pierś, ne zamieszczam tutaj na blogu informacji na temat naszych spotkań, dopiero piszę o nich po fakcie. Są informacje na stronie polacywzwikcau ale tutaj przecież też powinny być no nie?

No więc jutro nasze Stowarzyszenie będzie miało swoje stoisko na Rynku w Zwickau podczas 
Będzie można kupić domowe wypieki, kiełbaski z grilla, i pierogi (jak mi wyjdą :P)
Kto jeszcze się nie zdecydował, może również się przyłączyć np. do upieczenia ciasta. Cały dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony na cele Stowarzyszenia. A wiadomo im więcej pieniędzy tym więcej możliwości!!! Więc za każdą pomoc i wsparcie bardzo dziękujemy.
Co jeszcze do tego jutrzejszego dnia, to na scenie wystąpią nasze dzieci (będą tańczyć), a po nich również nasi znajomi, a mój mąż ponoć będzie śpiewał!!! Nie wiem co z tego wyjdzie :P Oczywiście śmieję się teraz, ale oczywiście wierzę, że sobie poradzi :)) A tak na marginesie widzicie po 11 latach małżeństwa człowiek takich rzeczy się dowiaduje. Wystarczyła jedna impreza :P

Kochani przypominam też o naszej grupie na FB "Zwikolacy" kto ma ochotę dołączyć pisać. Jest to grupa dla nas wszystkich, każdy z nas jest administratorem i każdy z nas tworzy tą grupę. 

Aha i w ten piątek nie ma zajęć dla Maluchów, ale za to w przyszłym tygodniu wybieramy się do Zwickolino, to jest taka sala zabaw. Kto ma ochotę się przyłączyć zapraszamy!!! 

Ok Kochani uciekam, bo dzisiaj kolejny pracowity dzień. Buziaczki dla Was wszystkich i miłego dnia :* mam nadzieję, że zobaczymy się jutro :)

środa, 27 września 2017

Klasy podatkowe

Witam Was serdecznie :*

Dzisiaj obiecany ostatnio temat "Klasy podatkowe". Tych klas jest dokładnie 6. Określają one ile podatku musisz odprowadzić ze swojego wynagrodzenia. Poza tym klasa podatkowa wpływa na świadczenia otrzymywane w miejsce wynagrodzenia, takie jak zasiłek dla bezrobotnych, płatności na utrzymanie, zasiłek chorobowy, czy zasiłek wychowawczy. Klasę podatkową otrzymuje się z automatu. Jest kilka zasad, jeżeli chodzi o ich przyznawanie. 
Pierwszą klasę podatkową otrzymują osoby niezamężne, rozwiedzione, pozostające w separacji, osoby zamężne, ale których małżonek przebywa poza UE, osoby owdowiałe (dwa lata po śmierci małżonka). Miesięczny dochód wolny od podatku to 945Euro. 
Klasę podatkową drugą otrzymują osoby samodzielnie wychowujące dziecko, kwota wolna od podatku, w tym przypadku to 1077Euro. 
Trzecia klasa podatkowa przysługuje osobą zamężną, jeżeli drugi z małżonków nie pracuje, lub pracuje i posiada grupę podatkową V. Tutaj właśnie mówimy o kombinacji III/V, czyli tak jak napisałam jeden małżonek pracuje, a drugi nie, lub oboje małżonków zarabia, ale stosunek wielkości ich wynagrodzenia to np. (jak sugeruje ustawodawca) 80/20. Oczywiście może to być również 60/40. Co do tej kombinacji czytałam, że trzeba uważać, żeby nie zapłacić za małego podatku. Bo najpierw będziemy się cieszyć, że mamy większą wypłatę, bo odprowadziliśmy mniejszą składkę, a później przy rozliczeniu okaże się, że składka ta była za mała i musimy dopłacić. Ale tutaj nie wdaje się w szczegóły co i jak bo ne zgłębiłam tematu, aż tak dokładnie :P  Ale kto jeszcze może kwalifikować się do tej klasy - osoby zamężne, w przypadku, gdy drugi małżonek przebywa w kraju UE, osoby owdowiałe w rok po śmierci małżonka. W przypadku tej klasy miesięczny dochód wolny od podatku to 1788Euro. 
Czwarta klasa podatkowa - gdy oboje małżonków pracuje w Niemczech. Tutaj mówimy o kombinacji IV/IV, czyli oboje małżonków wybrało tą samą klasę. Zazwyczaj małżonkowie wybierają tą klasę, kiedy ich dochody są zbliżone. Dochód wolny od podatku wynosi 945Euro. 
Piąta klasa podatkowa dotyczy małżonków, których partner wybrał III klasę podatkową. Miesięczny dochód wolny od podatku to 105Euro.
I szósta klasa podatkowa - panna/kawaler/żona/mąż, gdy równocześnie byli zatrudnieni w dwóch lub u większej liczby pracodawców, osoby zatrudnione w niepełnym wymiarze godzin, lub osoby, które będące w stosunku pracy, nie są w stanie przedłożyć karty podatkowej lub zaświadczenia z urzędu skarbowego za dany rok. Brak kwoty wolnej od podatku.

Raz w roku do 30 listopada można zmienić klasę podatkową. Zmiany dokonuje się w Urzędzie Skarbowym do którego się należy, lub jeżeli nie jest się zameldowanym w Urzędzie Skarbowym właściwym dla pracodawcy. Są przypadki, kiedy klasę można zmienić więcej niż raz w roku i są to:
- zmiana stanu cywilnego,
- rozwód,
- śmierć jednego z małżonków,
- panna lub kawaler zostanie rodzicem,
- jeden z małżonków zarejestruje się jako bezrobotny w Niemczech,
- jeden z małżonków zacznie pracę,
- jeden z małżonków skończy pracę w Niemczech i będzie przebywał na terenie innego kraju.

Do zmiany klasy podatkowej będziemy potrzebować:
- dokument tożsamości (dowód lub paszport)
- zaświadczenie o posiadanym wynagrodzeniu i odprowadzonym podatku,
- wypełniony wniosek
- numer identyfikacji podatkowej,
- dokument o aktualnym stanie cywilnym,
- meldunek z Niemiec za konkretny rok podatkowy,
- dokumenty potwierdzające ubezpieczenie w Niemczech.

Wniosek o zmianę klasy podatkowej - pobierz

Co jeżeli jeden z małżonków pracuje w DE, a drugi w PL? Wtedy sumuje się dochody i jeśli łączne zarobki w przynajmniej 90% podlegają niemieckiemu podatkowi dochodowemu, to można starać się o 3 klasę podatkową. Jeśli zarobki jednego z małżonków nie przekroczą kwoty 16708Euro rocznie, a to również można otrzymać klasę podatkową 3, nawet jeżeli wspólne zarobki nie osiągają tych 90%.

Jeżeli małżonek pracujący w Niemczech rozlicza się tutaj z podatku, to do swojego rozliczenia musi również dołączyć zaświadczenie o wynagrodzeniu małżonka pracującego i mieszkającego w Polsce.

Kolejna sprawa to jeżeli wyjazd nastąpił np. w 2016, to do rozliczenia za ten rok, będziemy musieli dołączyć również zaświadczenie o zarobkach uzyskanych w PL (wspominałam o tym w poprzednim poście)

Jeszcze co do pomocy w rozliczeniu to oprócz biur rachunkowych, można zapisać się do Stowarzyszenia zajmującego się pomocą w wypełnianiu zeznań podatkowych, są to tzw. Lohnsteuerhilfeverein. Polega to na tym, że w ramach członkostwa płaci się roczną stawkę, której wysokość zależy od zarobków. Możemy ją obliczyć na stronie stowarzyszenia. Poniżej kilka takich Verein.




Kochani to tyle, jeżeli coś jeszcze rzuci mi się w oczy to wrócę do tematu. Jeżeli coś pominęłam o czym warto wspomnieć proszę o informację :)

Uciekam gotować obiadek. Aaa jeżeli ktoś chce wypróbować dietę z Bebio.pl chętnie się podzielę, bo mi już zbrzydła :P ale o tym innym razem ;)



Buziaczki i miłego dnia






  •  







środa, 20 września 2017

Lekcja 4. Przypadki :)

Myślę, że z języka polskiego każdy kojarzy ten temat: mianownik, dopełniacz itd. W języku niemieckim całe szczęście mamy tylko 4 przypadki, czyli - mianownik, celownik, dopełniacz, biernik. I całe szczęście bo mi jest się ciężko z tym oswoić. Ogólne zasady znam, i jak mam napisać zdanie to ok w głowie sobie tam poodmieniam i dopasuje, ale jeżeli chodzi już o mowę to u mnie z tym gorzej, bo tutaj nie ma czasu na zastanowienie. Oczywiście to kwestia wprawy, czyli im więcej będę ćwiczyć tym będzie to dla mnie oczywiste i naturalne, ale póki co takie nie jest.

Czyli tak jak mówiłam rozróżniamy cztery przypadki
1. Mianownik - Nominativ - kto, co - wer, was
2. Dopełniacz - Genitiv - kogo, czego - wen, wessen
3. Celownik - Dativ - komu, czemu - wem, was
4. Biernik - Akkusativ - kogo, co - wen, was

I taki przykład - Ich gebe dir die Nummer meiner Hebamme. - Dam Ci numer mojej położnej.


W języku niemieckim nie ma np. występujących w języku polskim narzędnika i miejscownika. Przypadki te wyrażane są w języku niemieckim poprzez mianownik lub przy użyciu odpowiednich przyimków.

NOMINATIV

Kiedy występują poszczególne przypadki,
- Mianownik - to przede wszystkim podmiot, jest to rodzajnik i rzeczownik bez odmiany czyli np. Ich, , der Mann, Mein Bruder itp.


AKKUSATIV

- Biernik - pełni w zdaniu funkcję dopełnienia bliższego
Ich habe einen Sohn - ja mam syna, - kogo, co mam? - syna
lub występuje w zdaniu jako część okolicznika i występuje po takich przyimkach jak: bis (do), durch (przez), für (dla, do, na, za), gegen (przeciw, przeciwko, około), ohne (bez), um (o, wokół, dookoła)
Wir gehen durch den Wald - idziemy przez las
Odmiana biernika jest bardzo łatwa, odmienia się tylko rodzajnik i to tylko rodzajnik męski w lp., w pozostałych rodzajach i liczbie mnogiej nic się nie zmienia

Liczba pojedyncza
Nominativ (mianownik) - der/ein Mann, die/eine Frau, das/ein Kind
Akkusativ (biernik) - den/einen Mann, die/eine Frau, das/ein Kind 
Jak widzicie zmienia się tylko rodzajnik męski der - den, ein- einen reszta pozostaje bez zmian, sam rzeczownik również nie jest odmieniany (z wyjątkiem tych które odmieniają się wg deklinacji słabej, ale o tym później)!!!

Liczba mnoga
Nominativ - die Männer, die Frauen, die Kinder
Akkusativ - die Männer, die Frauen, die Kinder
W liczbie mnogiej nic się nie odmienia!!!

W bierniku również przeczenie kein jest odmieniane,i tak

r.męski          r. żeński               r. nijaki
Nominativ                                   kein                keine                   kein
Akkusativ                                    keinen            keine                   kein

l. mnoga                                     keine               keine                  keine


DATIV

- Celownik - rzeczownik w formie celownika pełni w zdaniu funkcję dopełnienia dalszego w celowniku, np.

Er kauft dem Kind ein Eis - On kupił dziecku loda.

lub występuje po takich przyimkach jak - aus (z), bei (na, przy), mit (z kimś, z czymś), nach (do, po, za), von (z, skądś), seit (od), zu (do, żeby, aby), außer (z wyjątkiem), gegenüber (naprzeciwko)

Bleib immer bei mir - Bądź zawsze przy mnie

Odmiana celownika

Liczba pojedyncza
Nominativ - der/ein Mann, die/eine Frau, das/ein Kind
Dativ - dem/einem Mann, der/einer Frau, dem/einem Kind

Liczba mnoga
Nominativ - die Männer, die Frauen, die Kinder
Dativ - den Männern, den Frauen, den Kindern

I odmiana kein

r.męski          r. żeński               r. nijaki
Nominativ                                   kein                keine                   kein
Genitiv                                        keinem           keiner                  keinem

l. mnoga                                     keinen            keinen                  keinen



W tym przypadku istnieje kilka skrótów, które mogą nam się przydać, może czasami się spotkaliście z nimi np. zum, mianowicie zum to nic innego jak skrót

zu + dem = zum 
zu + der = zur 
bei + dem = beim
in + dem = im

GENITIV

- rzeczownik w formie dopełniacza pełni w zdaniu funkcję dopełnienie dalszego w dopełniaczu

Das ist das Auto des Lehrers. - to auto jest nauczyciela

- lub występuje po takich przyimkach jak - dank (dzięki), infolge (w wyniku, z powodu), wegen (ponieważ), trotz (mimo)

Odmiana dopełniacza - rzeczownik rodzaju męskiego (oprócz tych które odmieniają się wg deklinacji słabej) i rzeczownik rodzaju nijakiego otrzymują końcówkę (e)s 

Liczba pojedyncza
Nominativ - der/ein Mann, die/eine Frau, das/ein Kind
Genitiv - des/eines Mannes, der/einer Frau, des/eines Kindes

Liczba mnoga
Nominativ - die Männer, die Frauen, die Kinder
Dativ - der Männer, der Frauen, der Kinder

I odmiana kein


r.męski          r. żeński               r. nijaki
Nominativ                                   kein                keine                   kein
Genitiv                                        keines            keiner                   keines

l. mnoga                                     keiner            keiner                  keiner

Jeśli w dopełniaczu jest imię lub nazwa własna dodajemy końcówkę -s. W wyrazie Herr (Pan) dodajemy końcówkę -n. (ponieważ jest to rzeczownik odmiany słabej).

Imiona własne zakończone na - s, -ß, -z, -tz, -x otrzymują w dopełniaczu końcówkę -ens lub apostrof ' 

np. Hans - Hansens Bruder lub Hans' Bruder - brat Hansa

Jeżeli w zdaniu użyjemy przyimka von, dopełniacz przechodzi w celownik 

np. Das ist Peters Auto. - dopełniacz, 
Das ist das Auto von Peter. - tutaj już celownik 


To w sumie na dzisiaj tyle, mam nadzieję, że to wszystko przedstawiam Wam w miarę zrozumiały i czytelny sposób. W kolejnym poście odmiana słaba rzeczowników i zaimki zwrotne, gdyż one również mają formę zależną od przypadków. 










wtorek, 19 września 2017

Rozliczenie podatkowe w Niemczech

Kochani Moi,

Ostatnio w jednym z komentarzy pojawiło się pytanie odnośnie biur rachunkowych i rozliczenia podatkowego w DE. Obiecałam, że postaram się zapoznać z tematem i coś na ten temat napiszę. 

Nie znam niestety tematu z własnego doświadczenia. Darek coś tam o tym ostatnio mówił i zabiera się do tego coraz poważniej :) mnie jakoś do tej pory ten temat mniej interesował, w myśl zasady Darek się zajmuje więc to jego temat, ja ogólnie tylko coś tam wiem bo czasami coś rzuci mi się w oczy. Co do samego rozliczenia, wiem, że Darek również ma zamiar zlecić to w biurze rachunkowym, bo o ile w Pl ja nas rozliczałam, i nie było to skomplikowane, tak tutaj za nic w świecie się tego nie podejmę. Może za kilka lat. Z tym, że w Polsce również znajdziemy biura rachunkowe, które zajmują się rozliczeniem niemieckiego podatku w niemieckim Finanzamcie. 

Przede wszystkim, bo ten temat ostatnio z Darkiem przerabiałam, jeżeli pracowało się w Pl i w DE trzeba mieć zaświadczenie z Urzędu Skarbowego w Pl dotyczące wielkości zapłaconego podatku. Oczywiście nie dostaniemy tego od ręki. Należy złożyć wniosek i wpłacić na odpowiednie konto 17,00zł (przynajmniej w naszym urzędzie tak jest). 

W DE urząd odpowiedzialny za sprawy podatkowe to FINANZAMT. I od razu kilka słówek przydatnych - das Steuer - podatek, der Steuererklärung - oświadczenie podatkowe, Pflichtveranlagung - obowiązek podatkowy. Kwestie z tym związane reguluje ustawa EStG - czyli ustawa o podatku dochodowym, a obowiązek do złożenia rocznej deklaracji podatkowej wynika z zapisów w paragrafie 25.

W Niemczech obowiązuje zasada, kto zarobi więcej niż 8 820,00Euro (na osobę) lub 17 640,00Euro (na małżeństwo) musi się rozliczyć. Jest oczywiście kilka sytuacji, w których mimo, że nie osiągnęliśmy wymaganego dochodu zeznanie i tak musimy złożyć. Paragraf 46 wyżej wymienionej ustawy wyszczególnia wiele sytuacji, kiedy takie zeznanie musimy złożyć. I np. kiedy pracodawca wypłaca nam jakieś kwoty wolne od podatku, np. dodatek za delegację. Zeznanie musimy również złożyć kiedy uzyskujemy dodatkowe świadczenie np. zasiłek chorobowy, wychowawczy w kwocie wyższej niż 410Euro. Rozliczać muszą się też osoby posiadający własną firmę tzw. Gewerbe, lub jeśli mają firmę założoną w Polsce, ale działającą na terenie DE. Osoby, które uzyskiwały dodatkowe przychody np. z wynajmu mieszkania (ale większe niż 410Euro), lub odprawę, uzyskano dochody od kilku pracodawców i nie zostało to zryczałtowane, w przypadku rozwodu lub śmierci któregoś z małżonków, i w przypadku gdy jedno z małżonków ma III lub V klasę podatkową, w przypadku partnerów z dzieckiem żyjących w związku niesformalizowanym, emeryci, rolnicy i leśnicy. 

Oczywiście rozliczyć się również możemy chociaż nie musimy, a czasami możemy na tym skorzystać, np. kiedy ponosimy duże wydatki np. związane z dojazdami do pracy, albo kiedy chorowaliśmy i ponosiliśmy duże koszta na leki lub inne medyczne rzeczy np. implanty, okulary itp. Gdyż w takich sytuacjach możemy liczyć na zwrot części zapłaconego podatku. Takie dobrowolne rozliczenie możemy złożyć do czterech lat wstecz.

Ostateczni termin złożenia deklaracji to 31.05. Natomiast od roku 2019 będzie to termin do 31.07., czyli będziemy wówczas składać rozliczenie za rok 2018. Nic wielkiego się nie stanie jeżeli termin ten przekroczymy o kilka dni, jeżeli wiemy wcześniej, że z jakiś powodów terminu nie będziemy mogli dotrzymać, najlepiej zwrócić się do Finanzamt z prośbą o przedłużenie terminu. W przypadku dłuższej zwłoki niż kilka dni trzeba będzie trzeba zapłacić minimum 25Euro za każdy miesiąc zwłoki zgodnie z ustawą o podatku dochodowym paragraf 152 art. 5 - "za każdy rozpoczęty miesiąc spóźnienia urząd może nałożyć 0,25% kary, z kwoty dopłaty podatku do urzędu, minimum 25Euro". Słyszałam, że jeżeli rozlicza nas firma termin ten nie musi być przestrzegany. Np. nasz znajomy rozliczał się w ten sposób i zeznanie składał coś koło października. 

Jeżeli musimy się rozliczyć, a tego nie zrobimy bo np. nie wiedzieliśmy, że musimy dostaniemy tzw. Mahnung czyli ponaglenie, na którym będzie podany termin do kiedy dane rozliczenie musimy złożyć i tego terminu za żadne skarby nie wolno nam przekroczyć. 

Tak jak jest to w Pl tak samo i tutaj obowiązuje rejonizacja. Zeznanie podatkowe składa się do urzędu pod który podlegamy np my Finanzamt Zwickau. Jeżeli ktoś nie jest zameldowany wówczas składa zeznanie do urzędu wyszczególnionego w rocznej karcie podatkowej, którą otrzymuje się od pracodawcy (taki nasz polski PIT). Na podstawie tej karty dokonuje się również rozliczenia. 

Tak jak napisałam na początku nie musimy rozliczać się sami, możemy to zlecić odpowiedniej firmie, i wówczas odpowiedzialność za ewentualny błąd w zeznaniu bierze firma, która dokonywała rozliczenia, musimy jednak pamiętać, żeby osoba która pomagała wypełnić nam deklarację przybiła swoją pieczątkę na deklaracji, podpisał się i napisał swoje dane (imię i nazwisko, adres prowadzanej działalności i nr tel.) (jest na to odpowiednia pozycja), gdyż bez tej pieczątki cała odpowiedzialność majątkowa i finansowa spada na nas.  

I to póki co tyle, bo czuję, że mój mózg przestaje pracować :P w następnym poście napiszę jeszcze kilka słów na ten temat, m.in. o klasach podatkowych w Niemczech.

Na koniec jeszcze kilka słów co tam u nas.

Przede wszystkim wielki kamień z serca bo Domiś coraz mniej płacze w przedszkolu, a dzisiaj nie płakał w ogóle, chociaż jak co dzień nie chciał mnie puścić, ale w końcu jakoś dał się przekonać. I dzisiaj też szedł prosto do przedszkola, i nawet biegł. Co bardzo mnie zdziwiło, bo zdarzało mu się to kiedy w przedszkolu byliśmy razem, odkąd zostawiałam go to droga do przedszkola chociaż normalnie zajmuje około 2 minut tak wtedy dochodziło do 10, a to wymyślił, że to nie tędy się idzie i pokazywał mi drogę, którą szła się zupełnie w inną stronę, a to wybierał różne boczne dróżki, które wcale nie były na skróty, a wręcz odwrotnie, a to, że on chce najpierw iść na plac zabaw itd. a dzisiaj biegł tak jak wcześniej, ale niestety nie było tak pięknie, kiedy znalazł się w przedszkolu automatycznie zadziałały hamulce i znowu wymyślał żeby tylko nie trafić do swojej sali. Ale kiedy go odbierałam był szczęśliwy i podekscytowany bo w tym dniu ma sport i pani uczyła go różnych ćwiczeń i pierwszy raz jadł obiadek w przedszkolu i ponoć był bardzo dobry :) mam nadzieję, że tak pozostanie i z każdym dniem będzie już tylko coraz lepiej.

Ja wykupiłam sobie tą dietę o której pisałam, i jestem z niej zadowolona i z tego jak podchodzi się do klienta. Mam tylko nadzieję, że dieta spełni moje oczekiwania co do wagi :P jutro idziemy z Darkiem kupić właśnie wagę, bo do tej pory się nie dorobiliśmy :) i oczywiście ćwiczę. I zobaczymy co z tego wyjdzie.

Kochani na koniec już dziękuję Wam za to, że tu zaglądacie i za komentarze. I oczywiście, jeżeli są sprawy które Was interesują pytajcie, jeżeli nie będę umiała odpowiedzieć na podstawie własnego doświadczenia postaram się tego dowiedzieć. 

Słodkich snów i trzymajcie się cieplutko, bo na dworze coraz zimniej. A dzisiaj w ogóle przeczytałam, że synoptycy zapowiadają zimę stulecia, mam jednak nadzieję, że znowu coś im się pomyliło :P

Buziaczki :*


czwartek, 14 września 2017

Lekcja 3. Liczba mnoga rzeczowników (Der Plural der Substantive)

Kochani dzisiaj kolejny łatwy i przyjemny temat, w sumie przedstawie Wam kilka zasad jak tworzyć liczbę mnogą, poza tym, że można po prostu nauczyć się na pamięć ;)

Przede wszystkim, jeszcze raz zaznaczę (bo już pisałam w lekcji pierwszej) wszystkie rzeczowniki (bez względu na rodzaj) w liczbie mnogiej mają rodzajnik określony "die". W liczbie mnogiej nie występuje rodzajnik nieokreślony.

I tak jak wspomniałam, w języku niemieckim istnieje kilka zasad ułatwiających tworzenie liczby mnogiej. Musicie jednak pamiętać, że nie są to stałe reguły, ale sprawdzają się w większości przypadków.

I tak, końcówkę
- e - otrzymuje wiele rzeczowników jednosylabowych, wielosylabowe rzeczowniki rodzaju męskiego, wszystkie rzeczowniki rodzaju żeńskiego z przegłosem w liczbie mnogiej, np.
das Fest - die Feste (święto - święta)
der Salat - die Salate (sałata - sałaty)
die Nacht - die Nächte (noc - noce)
der Ball - die Bälle (piłka - piłki) itd.

- se - rzeczowniki rodzaju nijakiego zakończone na -nis, oraz rzeczowniki rodzaju męskiego zakończone na -s
das Geheimnis - die Geheimnisse (tajemnica - tajemnice)
der Bus - die Busse
der Atlas - die Atlasse

- er - jednosylabowe rzeczowniki rodzaju nijakiego, rzeczowniki rodzaju nijakiego z przegłosem w liczbie mnogiej, niektóre rzeczowniki rodzaju męskiego z przegłosem w liczbie mnogiej
das Kind - die Kinder (dziecko - dzieci)
das Buch - die Bücher (książka - książki)
der Mann - die Männer (męźczyzna - męźczyżni)

- n - wiele rzeczowników rodzaju żeńskiego, rzeczowniki zakończone samogłoską oraz na -er lub -el, rzeczowniki rodzaju męskiego zakończone na -e
die Lampe - die Lampen (lampa - lampy)
die Regel - die Regeln (zasada - zasady)
der Kollege - die Kollegen (kolega - koledzy)
die Flasche - die Flaschen (butelka - butelki)

- en - rzeczowniki zakończone na spółgłoskę oraz na -ung -au lub -keit, -heit, rzeczowniki rodzaju nijakiego zakończone na -um
die Uhr - die Uhren (zegarek - zegarki)
die Übung - die Übungen (ćwiczenie - ćwiczenia)
das Album - die Alben
das Laboratorium - die Laboratorien

- nen - rzeczowniki rodzaju żeńskiego zakończone na -in 
die Freundin - die Freundinnen (przyjaciółka - przyjaciółki)

- bez końcówki - wszystkie rzeczowniki zakończone na -chen, -lein, większość rzeczowników zakończonych na -el, -en, -er (ale wtedy często z przegłosem) i rzeczowniki z końcówką -e i przedrostkiem ge-
das Mädchen - die Mädchen (dziewczynka - dziewczynki)
das Leben - die Leben (życie - życia)
der Koffer - die Koffer (walizka - walizki)
der Vater - die Väter (ojciec - ojcowie)
der Mantel - die Mäntel (płaszcz - płaszcze)
die Mutter - die Mütter (mama - mamy)
die Tochter - die Töchter (córka - córki)

- s - wiele wyrazów obcych i rzeczowników zakończonych na -a, -i, -o, 
das Hotel - die Hotel
das Foto - die Foto
das Baby - die Babys
das Kino - die Kinos
das Auto - die Autos

- niektóre rzeczowniki pochodzenia obcego mają w liczbie mnogiej końcówkę -ien
das Material - die Materialien 
das Prinzip - die Prinzipien (zasada - zasady)

Liczbę mnogą wyrazów obcych pochodzących z języka łacińskiego lub greckiego często tworzy się w inny sposób
das Museum - die Museen
die Firma - die Firmen
das Praktikum - die Praktik
das Lexikon - die Lexika

- rzeczowniki rodzaju męskiego zakończone na -ismus przyjmują w liczbie mnogiej końcówkę -ismen
der Organismus - die Organismen (organizm - organizmy)
der Mechanismus - die Mechanismen (mechanizm - mechanizmy)

- rzeczowniki skrócone (szczególnie kończące się samogłoską) lub skróty otzrymują końcówkę -s
der Krimi - die Krimis (kryminał - kryminały)
der BMW - die BMWs

Niektóre rzeczowniki występują tylko w liczbie pojedyńczej:

1. Pojęcia abstrakcyjne - die Geduld (cierpliwość) itp.
2. Surowce i materiały - der Stahl itp.
3. Ilości i miary - die Kilometer itp.
4. Rzeczowniki zbiorowe - das Gepäck (bagaż), das Publikum (publiczność), das Obst (owoce) itp.
5. Rzeczowniki odczasownikowe - das Reisen (podróżowanie) itp.
6. Pogoda - die Hitze (upał) itp.

a niektóre występują tylko w liczbie mnogiej

1. Nazwy geograficzne - die Alpen itp. 
2. Określony czas - die Ferien (wakacje) itp.
3. Grupy osób - die Eltern (rodzice), die Leute (ludzie)
4. Rzeczowniki zbiorowe w handlu - die Lebensmittel (artykuły spożywcze) itp.
5 a także - die Finanzen (finanse), die Papiere (dokumenty), die Personalien (dane osobowe), die Textilien (tekstylia)

I to na dzisiaj tyle, temat na kolejny post - Przypadki 😈 :P





środa, 13 września 2017

Rozterki "Matki histeryczki"

Kochani Moi :* 

Kąpiel czyni cuda, a zwłaszcza taka z pianą i olejkami eterycznymi. Dzisiaj obowiązkowo z melisą, bo za mną ciężki dzień, i czuję się dzisiaj naprawdę wykończona i mam namacalny dowód jak stres wpływa na człowieka. Bardzo, ale to bardzo stresuję się Dominika przedszkolem. Dzisiaj niestety znowu płakał. A jak się od niego dowiedziałam płakał dlatego, bo chciał wyjść z przedszkola i pójść do mamy, a Pani nie chciała go wypuścić. Natłumaczyłam mu się tyle, że później już nie chciał w ogóle na ten temat mówić. W ogóle mam wyrzuty sumienia, bo czuję, że to wszystko moja wina. Zawsze byłam blisko, rzadko kiedy wychodziłam gdzieś bez niego. Czasami zostawał z Darkiem, ale zdarzało się, że też biegał do drzwi i wołał za mamą, a ja zamiast go przyzwyczajać, to wszędzie go brałam ze sobą i teraz mam problem. Mam nadzieję, że jednak się przyzwyczai i zaaklimatyzuje w tym przedszkolu, bo sama już nie wiem co robić. Najchętniej bym już go nie zaprowadzała, ale to tylko rozwiązanie krótkotrwałe, bo przecież mam iść na kurs, a później do pracy, co wtedy. Nie stać nas na to, żeby wynająć opiekunkę, a sama przedszkola otworzyć nie mogę, bo nie mam kwalifikacji, i poza tym będę do dzieci mówiła po polsku? Tak wiem, że powinnam się wziąć w garść, i przestać histeryzować, ale ciężko mi przejść nad tym do porządku dziennego. Może ktoś z Was miał taką sytuację i skończyła się happy endem to proszę o wiadomość jak sobie poradziliście, bo mi ręce opadają, a to przecież drugi taki dzień dopiero. Jak jutro będzie też płakał to ja chyba usiądę obok niego i też zacznę płakać. Myślałam, żeby jutro poprosić Panią, żebym mogła zostać w przedszkolu, nawet nie w sali tylko gdzieś na dole być, i co jakiś czas zaglądnąć do niego, żeby wiedział, że jestem, ale nie mam pojęcia czy to dobry pomysł i czy tylko nie pogorszę później i tak trudnej sytuacji :(

Dzisiaj też miałam test kwalifikacyjny do Euro Schulen. Najpierw była część ustna, Pani pytała każdego jak się nazywasz, skąd jesteś, ile masz dzieci, gdzie się uczyłeś, jaki masz zawód i takie tam, w sumie pięć minut rozmowy. Ogólnie poradziłam sobie bez problemu, bo pytania były z tych łatwych, a Pani do tego mówiła wolno i wyraźnie :P Jak już wszystkich przepytała, a w mojej grupie razem ze mną były cztery osoby (dwie Indyjki, i jeden Syryjczyk), mieliśmy pisać test składający się z 65 pytań przez 30 minut. Pytania były różne, trzeba było odpowiedzieć no pytanie do obrazka, np. która godzina, co jest na obrazku i takie tam, trzeba było uzupełnić luki w dwóch listach, i luki w kilku zdaniach, trzeba było ułożyć rozsypane wyrazy w zdanie, i trzeba było zdanie ułożyć w odpowiedniej kolejności. Zmieściłam się w czasie co do sekundy. Rozwiązałam ostatnie zadanie i miałam wrócić do wcześniejszych żeby sobie spokojnie sprawdzić, a Pani w tym momencie powiedziała STOP. Później brała każdy test i sprawdzała, i na podstawie wyniku kwalifikowała od jakiego poziomu będziemy startować w kursie. Ja zdobyłam 39 punktów i był to najlepszy wynik w grupie (a co pochwalę się, ostatnio weszło mi to w krew :P). I kurs zaczynam od poziomu A2, tylko nie wiem kiedy, może to być nawet grudzień, mam nadzieję jednak, że wcześniej, i byle nie później. W każdym razie teraz mam czekać na list z informacją. 

Dzisiaj to w sumie tyle, taki króciutki post, ale tylko chciałam Wam się wyżalić i zdać relację z testu. 

Buziaczki Kochani i trzymajcie się jak zwykle cieplutko i zdrowo, bo za oknem co raz zimniej.




wtorek, 12 września 2017

Chwalę się ;)

Moi Kochani :*

Przede wszystkim dziękuję Kasi, która robi mi reklamę ;) i dzięki niej jest nas tutaj więcej, ale po raz kolejny i na pewno nie ostatni dziękuję tym którzy tutaj regularnie zaglądają. Dziękuję, że chce Wam się to czytać, dziękuję za komentarze i za to, że to pisanie nie tylko mi sprawia przyjemność ;P
Dlaczego sama się nie chwalę, że piszę bloga? Bo nie wiem czy jest czym, nie jestem specjalistką w żadnej dziedzinie, którą poruszam, bo ani nie jestem najlepszą mamą, ani żoną, ani tym bardziej żadnym specjalistą od prawa, przepisów czy tym podobnych. Piszę to co uważam za słuszne i dzielę się swoimi przemyśleniami, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim muszą one przypaść do gustu ;) Nawet nie wiem, czy potrafię pisać, więc czym tu się chwalić.

Ale jeżeli już przy chwaleniu jestem to czymś jednak chcę się pochwalić, chociaż może już w zupełności tym nie powinnam (mam nadzieję, że mogę ;P) od kilku dni jestem zastępcą Prezesa Niemiecko - Polskiego Stowarzyszenia tutaj w Zwickau (Deutsch Polinischer Verein). Wiem, że to duża odpowiedzialność, ale dla mnie również zaszczyt i mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę i stanę na wysokości zadania. Mam czasami wątpliwości czy się do tego nadaję i jak odbiorą to inni, przecież jestem tu tylko dwa lata, nie znam języka na tyle dobrze, są tu ludzie, którzy są przecież dłużej i są na pewno lepsi, więc może nie powinnam, ale chcę spróbować i mam nadzieję, że dam radę. Oczywiście jeżeli dam to tylko dzięki Wam i z Waszą pomocą, bo nic się nie zrobi i nic się nie zmieni jeżeli my wszyscy nie będziemy tego chcieli i my wszyscy się nie zaangażujemy, żeby nam Polakom było tutaj lepiej. Nikt nie będzie traktował nas poważnie, jeżeli sami na to nie zapracujemy. Hmmmm to chyba tyle :)

Ale wracając do spraw codziennych, przede wszystkim mój Domiś. Od poniedziałku w przedszkolu jest już sam, tzn. beze mnie. I w pierwszy dzień było ok, nie płakał, ładnie się bawił, tylko jak mnie zobaczył, kiedy przyszłam po niego to powiedział, że długo mnie nie było (dokładnie 1h 45min.). W domu wypytywałam go jak mu się podobało, co robił itd, to widziałam, że był zadowolony. Niestety dzisiaj kiedy przyszłam rzucił mi się na szyję i się rozpłakał, że chce do domu. Wcześniej niestety też płakał. Długo z nim w domu rozmawiałam na ten temat, tłumaczyłam i kilkanaście chyba razy zapewniałam, że na pewno po niego przyjdę, ale nie jestem pewna czy to coś dało i boję się, że jutro będzie podobnie.

Krzysiu niestety nie dostał się do drużyny, i jutro ma ostatni trening. Bardzo to przeżywa i myślałam, że sobie ten trening już odpuści, ale stwierdził, że chce iść. Też mi jest przykro, bo wiem ile wkładał w to serca i jak mu zależało, ale trener stwierdził, że niestety jest za słaby do tych chłopaków i on i jeszcze kilku innych chętnych będzie musiało zrezygnować. Ale polecił nam inny klub, gdzie ma szanse grać, mam nadzieję, że się uda. Oczywiście zgadzam się z trenerem, może nie piszę tutaj jak kochana mama, która obstaje za swoim synem, ale staram się być obiektywna. Chodziłam na treningi i widziałam, że rzeczywiście są od niego lepsi, ale widziałam też jak bardzo mu zależy. Po każdym treningu mówiłam mu co moim zdaniem powinien poprawić, gdzie robi błędy i na kolejnym treningu widziałam, że wszystkie rady brał sobie do serca i było zdecydowanie lepiej, ale jednak jak się okazało wciąż za mało. Dlatego chcemy spróbować w tym innym klubie, bo najważniejsze to nie poddawać się i dążyć do wyznaczonego celu. Najważniejsze, że Krzyś chce, nie poddał się i nie stracił zapału.

Co do Kasi to była na swojej pierwszej baletowej próbie :) i dostała szansę. Oczywiście musi dużo ćwiczyć, żeby poziomem dogonić pozostałe dziewczyny w grupie, ale jak na jej pierwsze zajęcia szło jej całkiem dobrze.

Za nimi (czyli Kasią i Krzysiem) kolejny trening na trampolinach. Kasi coraz bardziej się podoba i jak po pierwszych zajęciach zastanawiała się czy chce na to chodzić, bo była załamana rozgrzewką, tak teraz sama ciągle ćwiczy w domu pompki, różne inne takie tam, żeby na zajęciach być coraz lepszą. Dzisiaj dołączyły też do nich Maja i Natalia. Bardzo mnie to cieszy, bo im więcej Polaków tym lepiej :P

A tak a propos pompek to u nas wszyscy już oszaleli, nawet mój mąż :P Ostatnio w weekend, siedzimy sobie i rozmawiamy o takich tam różnych luźnych rzeczach, jest godzina prawie 24:00 i mnie coś wzięło, że mówię mu, że jak zacznę pracować to będę zbierać pieniądze, żeby sobie zrobić piersi ;) bo po trójce dzieci wiadomo idealne nie są. (oczywiście podpuszczam go) Miałam nadzieję, że powie, ależ Kochanie dla mnie są super, i nic mi nie przeszkadza, ale nie :P i mówi "Kochanie, mam inny pomysł, szkoda pieniądze wydawać na takie rzeczy, musisz ćwiczyć np. pompki" :D na co ja, że nie umiem, że mam za słabe ręce i nie zrobię, to on wspaniałomyślnie zaczął mnie uczyć (o 24:00) i nie odpuścił dopóki nie zrobiłam 10 :P normalnie wariat nie mąż!!!! :D a sama mam za swoje, mam nauczkę, żeby go więcej nie podpuszczać. Ale co do tych ćwiczeń to ma racje, muszę się wziąść za siebie i ruszyć te swoje cztery litery. Miałam zamiar zacząć chodzić na siłownię, ale samej mi się nie chce, a nie mam z kim. Miałyśmy z dziewczynami biegać, ale kolejna sobota mija a my dalej nic. Więc postanowiłam od jutra (przysięgam uroczyście) zaczynam ćwiczyć, w sobotę biegać i do tego chcę zamówić (mam nadzieję, że nie będzie to przereklamowane i strata pieniędzy) dietę i oczywiście jej przestrzegać. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Trzymajcie kciuki!!!

Dobra idę już spać, bo głupoty zaczynam pisać. Buziaczki Kochani :* Trzymajcie się cieplutko!!!

Dobrze, że jesteście :*





Lekcja 2. Das Substantiv / Nomen (rzeczowniki)

Zdaję sobie sprawę, że w takim tempie to ciężko uczyć się czegokolwiek, a tym bardziej języka. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, żeby pojawiały się one tutaj chociaż co drugi dzień. 

Dzisiaj temat lekki i przyjemny, pomału małymi kroczkami dojdziemy wspólnie :P do poważniejszych tematów. Dojdziemy wspólnie ponieważ, te posty nie piszę jako Pani nauczyciel :P ale jako osoba, która uczy się języka, może te podstawy już znam, ale nie zaszkodzi ich sobie jeszcze raz przypomnieć i utrwalić. 

Tak jak pisałam we wcześniejszej lekcji rzeczowniki w języku niemieckim piszemy zawsze dużą literą!!! Codziennie powtarzam to mojemu synowi Krzysiowi, bo ciągle o tym zapomina, a to jest duży błąd. Przez tą dużą literę zamiast ostatnio dostać 1 w szkole dostał 3, bo wszystko miał dobrze w dyktandzie tylko te nieszczęsne rzeczowniki ciągle pisze z małej :(

Rzeczowniki jak już na pewno pamiętacie z języka polskiego, mają trzy cechy - rodzaj, liczbę i przypadek. Wcześniej już Wam pisałam o rodzajnikach, to po nich rozpoznajemy czy dany rzeczownik jest w męski, żeński czy nijaki. I niestety nie ma to nic wspólnego z rodzajem w języku polskim, tzn. w języku polskim coś może być rodzaju żeńskiego, a w języku niemieckim wcale niekoniecznie, np łyżka w języku polskim jest rodzaju żeńskiego, w języku niemieckim to der Löffel, czyli rodzaj męski. 

Jest kilka zasad w języku niemieckim co do rodzaju i tak:

1. RODZAJ MĘSKI (Das männliche Geschlecht) mają zawsze:
na podstawie jego znaczenia
- osoby płci męskiej i męskie formy nazw zawodów, a także istoty męskie czyli np zwierzęta - der Mann (mężczyzna), der Arzt (lekarz), der Stier (byk), der Hahn (kogut),
- dni tygodnia, miesiące, pory roku (o tym pisałam Wam już w lekcji 1),
- strony świata - der Norden (północ), der Süden (południe), der Ostern (wschód), der Westen (zachód),
- zjawiska atmosferyczne - der Regen (deszcz), der Frost (mróz), der Nebel (mgła) itd.,
- marki samochodów - der Skoda, der Volvo itd.,
- napoje alkoholowe - der Wein (wino), der Gin (gin) itd. WYJĄTEK - das Bier (piwo)     
- nazwy szczytów górskich i jezior - der Bajkal, der Vesuv itd.,
- nazwy przypadków, stopni oraz trybów,
na podstawie końcówek
- er (zazwyczaj) - der Koffer (walizka) itd.,
- en - der Rasen (trawa), der Ofen (piec) itd.,
- ig - der Essig (ocet), der Honig (miód) itd.,
- ling - der Frühling (wiosna)
- w przypadku wyrazów pochodzenia obcego z końcówkami -or, -ist, - ismus - der Organisator (organizator), der Pessimist (pesymista), der Optimismus (optymizm) itd.,
- rzeczowniki odczasownikowe bez końcówek - der Gang (kurs), der Sprung (skok) itd.,

2. RODZAJ ŻEŃSKI (Das weibliche Geschlecht)
na podstawie znaczenia
- rzeczowniki oznaczające istoty żeńskie (ludzi i zwierzęta) i żeńskie formy zawodów (końcówka -in) die Frau (kobieta), die Ärztin (lekarka), die Kuh (krowa) itd.
WYJĄTKI - das Weib (baba), das Mädchen (dziewczyna), das Huhn (kura), das Schaf (owca)
- nazwy drzew, owoców i kwiatów - die Eiche (dąb), die Pflaume (śliwka), die Rose (róża) WYJĄTKI - das Veilchen (fiołek), der Ahorn (klon), der Flieder (bez), das Vergissmeinnicht (niezapominajka), das Maiglöckchen (konwalia), der Apfel (jabłko), der Pfirsich (brzoskwinia)
- nazwy większość rzek - die Donau (Dunaj), die Oder (Odra) itd.,
- nazwy samolotów i statków - die Boeing, die Concorde, die Titanic itd.,
- liczebniki użyte rzeczownikowo - die Eins itd.,
na podstawie końcówki
- rzeczowniki zakończone na - e (zazwyczaj), -ei, -heit, -keit, -schaft, -ung, -in - die Lampe (lampa), die Bäckerei (piekarnia), die Freiheit (wolność), die Wirklichkeit (rzeczywistość), die Freundschaft (przyjaźń), die Endung (końcówka)
WYJĄRKI - der Papagei (papuga), das Allerlei (rozmaitości), das Geschrei (wrzawa)
- wyrazy pochodzenia obcego zakończone na -ät, -ik, -ion, -ie, - -ur i -enz - die Universität (uniwersytet), die Kritik (krytyka), die Nation (naród), die Demokratie (domokracja), die Kultur (kultura), die Konsequenz (konsekwencja)

3. RODZAJ NIJAKI (Das sächliche Geschlecht)
na podstawie znaczenia
- rzeczowniki odczasownikowe (odpowiadające formom bezokolicznika) - das Essen (jedzenie), das Rauchen (palenie papierosów) itd.,
- rzeczowniki odprzymiotnikowe - das Gute (dobro) itd.,
- rzeczowniki oznaczające osobę lub zwierzęta młode - das Kind (dziecko), das Kalb (cielę) itd.,
- nazwy oznaczające gatunek - das Pferd (koń) das Schwein (świnia) itd.,
- nazwy metali - das Gold (złoto), das Messing (mosiądź) itd., WYJĄTKI - der Stahl (stal), die Bronze (brąz)
na podstawie końcówki
- rzeczowniki zakończone na - chen, - lein (oznaczające zdrobnienia), - tel - das Mäuschen (myszka)
- zakończone na - tum - das Brauchtum (zwyczaj), das Eigentum (własność),
- rzeczowniki z przedrostkami ge- i zakończone na -e np. das Getreide (zboże)
- rzeczowniki obcego pochodzenia, zakończone na - ment, -um, -in, np. das Fragment (fragment), das Medikament (lekarstwo), das Museum, das Benzin,

Niektóre rzeczowniki nie mają osobnych form dla obu płci, np. der Gast (gość), a niektóre rzeczowniki można rozpoznać jedynie na podstawie rodzajnika, ponieważ samo słowo się nie zmienia: der Schlafende (śpiący), die Schlafende (śpiąca), der Reisende (podróżny), die Reisende (podróżna)

Kochani, póki co na dzisiaj tyle, ja wiem, że może część z Was pomyśli głupoty i szkoda czasu, ale moim zdaniem jeżeli chcemy się nauczyć porządnie języka to również powinniśmy znać takie niuanse ;)

Na następnej lekcji będzie o liczbie mnogiej :) kto zainteresowany zapraszam. 
 
a póki co buziaczki :*