Kąpiel czyni cuda, a zwłaszcza taka z pianą i olejkami eterycznymi. Dzisiaj obowiązkowo z melisą, bo za mną ciężki dzień, i czuję się dzisiaj naprawdę wykończona i mam namacalny dowód jak stres wpływa na człowieka. Bardzo, ale to bardzo stresuję się Dominika przedszkolem. Dzisiaj niestety znowu płakał. A jak się od niego dowiedziałam płakał dlatego, bo chciał wyjść z przedszkola i pójść do mamy, a Pani nie chciała go wypuścić. Natłumaczyłam mu się tyle, że później już nie chciał w ogóle na ten temat mówić. W ogóle mam wyrzuty sumienia, bo czuję, że to wszystko moja wina. Zawsze byłam blisko, rzadko kiedy wychodziłam gdzieś bez niego. Czasami zostawał z Darkiem, ale zdarzało się, że też biegał do drzwi i wołał za mamą, a ja zamiast go przyzwyczajać, to wszędzie go brałam ze sobą i teraz mam problem. Mam nadzieję, że jednak się przyzwyczai i zaaklimatyzuje w tym przedszkolu, bo sama już nie wiem co robić. Najchętniej bym już go nie zaprowadzała, ale to tylko rozwiązanie krótkotrwałe, bo przecież mam iść na kurs, a później do pracy, co wtedy. Nie stać nas na to, żeby wynająć opiekunkę, a sama przedszkola otworzyć nie mogę, bo nie mam kwalifikacji, i poza tym będę do dzieci mówiła po polsku? Tak wiem, że powinnam się wziąć w garść, i przestać histeryzować, ale ciężko mi przejść nad tym do porządku dziennego. Może ktoś z Was miał taką sytuację i skończyła się happy endem to proszę o wiadomość jak sobie poradziliście, bo mi ręce opadają, a to przecież drugi taki dzień dopiero. Jak jutro będzie też płakał to ja chyba usiądę obok niego i też zacznę płakać. Myślałam, żeby jutro poprosić Panią, żebym mogła zostać w przedszkolu, nawet nie w sali tylko gdzieś na dole być, i co jakiś czas zaglądnąć do niego, żeby wiedział, że jestem, ale nie mam pojęcia czy to dobry pomysł i czy tylko nie pogorszę później i tak trudnej sytuacji :(
Dzisiaj też miałam test kwalifikacyjny do Euro Schulen. Najpierw była część ustna, Pani pytała każdego jak się nazywasz, skąd jesteś, ile masz dzieci, gdzie się uczyłeś, jaki masz zawód i takie tam, w sumie pięć minut rozmowy. Ogólnie poradziłam sobie bez problemu, bo pytania były z tych łatwych, a Pani do tego mówiła wolno i wyraźnie :P Jak już wszystkich przepytała, a w mojej grupie razem ze mną były cztery osoby (dwie Indyjki, i jeden Syryjczyk), mieliśmy pisać test składający się z 65 pytań przez 30 minut. Pytania były różne, trzeba było odpowiedzieć no pytanie do obrazka, np. która godzina, co jest na obrazku i takie tam, trzeba było uzupełnić luki w dwóch listach, i luki w kilku zdaniach, trzeba było ułożyć rozsypane wyrazy w zdanie, i trzeba było zdanie ułożyć w odpowiedniej kolejności. Zmieściłam się w czasie co do sekundy. Rozwiązałam ostatnie zadanie i miałam wrócić do wcześniejszych żeby sobie spokojnie sprawdzić, a Pani w tym momencie powiedziała STOP. Później brała każdy test i sprawdzała, i na podstawie wyniku kwalifikowała od jakiego poziomu będziemy startować w kursie. Ja zdobyłam 39 punktów i był to najlepszy wynik w grupie (a co pochwalę się, ostatnio weszło mi to w krew :P). I kurs zaczynam od poziomu A2, tylko nie wiem kiedy, może to być nawet grudzień, mam nadzieję jednak, że wcześniej, i byle nie później. W każdym razie teraz mam czekać na list z informacją.
Dzisiaj to w sumie tyle, taki króciutki post, ale tylko chciałam Wam się wyżalić i zdać relację z testu.
Buziaczki Kochani i trzymajcie się jak zwykle cieplutko i zdrowo, bo za oknem co raz zimniej.
oj Aneczka nie wiem czy to dobry pomysl byc blisko i przyjsc jak on zawola. Moze byc ze za pare dni zapomni i bedzie ok ale jak ciagle bedzie cie wolal i co wtedy jak naprawde nie bedziesz mogla byc blisko ? Nie ma na to dobrej rady bo kazde dziecko inne jest ;) Powodzenia i zycze mniej stresu dla Ciebie i Dominiczka ;) Zawsze moze przyjs do cioci ;)
OdpowiedzUsuńi Gratulacje ;)
K.
Tak Kasiu pewnie masz rację, całe szczęście dzisiaj było już trochę lepiej. I dziękujemy Cioci za propozycję 😉 pewnie jeszcze skorzystamy 😉 jeszcze raz dziękuje😘
OdpowiedzUsuń