poniedziałek, 2 października 2017

Jak nie zanudzam to marudzę :P

Witam Was cieplutko :*

Cieplutko tym bardziej, że na zewnątrz brzydko i zimno. 

Dzisiaj nic poważnego ;) taki luźny post. 

Na początku w sumie chciałam w imieniu swoim i Stowarzyszenia podziękować za Wasz udział w ostatnim feście. Dla mnie był wyjątkowy, bo pierwszy raz tak bardzo aktywny. I jeszcze raz chciałam podziękować za taką możliwość. Sprawia mi to dużą przyjemność i chociaż na koniec dnia byłam już trochę zmęczona to jednak bardzo szczęśliwa i podekscytowana. Bardzo lubię nasze wspólne spotkania, i mam ciągły niedosyt :) Mam głowę pełną pomysłów i ...ciężko mi dzisiaj dobrać odpowiednie słowa, tak czasami mam kiedy chcę się z Wami podzielić czymś osobistym i nie wiem jak to w sumie przekazać, żeby nie zostać np. źle zrozumianą. Nie, nie mam zamiaru nikogo obrażać :P Chciałabym się tylko z Wami podzielić takimi wewnętrznymi odczuciami i przemyśleniami. 
Ostatnio zaczęłam się udzielać trochę bardziej niż zwykle. Robię to z całego serca i sprawia mi to mnóstwo przyjemności, cieszę się, że dostałam taką możliwość. Lubię to robić i sprawia mi wielką radość kiedy coś się udaje, nie tylko to co ja zaplanowałam, zrobiłam itd., cieszę się każdym naszym spotkaniem i wspólnym "czymś" obojętnie co to takiego. Ale czasami (może dlatego jak to stwierdza Darek - za dużo myślę, za bardzo wszystko biorę do siebie, za bardzo się wszystkim przejmuję i pewnie ma racje) wydaje mi się, że nie powinnam, że ktoś to źle odbierze, że może się narzucam, że nie znam języka, że...., że...., że.....Tak mam niską samoocenę, uważam, że są lepsi ode mnie i może tym czy tamtym powinien zająć się ktoś inny, bo na pewno bardziej się do tego nadaje itd. Tylko, że sprawia mi to przyjemność, więc dlaczego miałabym z tego rezygnować? 
Cieszę, się, że w moim życiu coś zaczęło się dziać, tak jak już wcześniej Wam pisałam, dobrze się czuję w roli żony i mamy. Owszem czasami są dni, że najchętniej bym ich wszystkich gdzieś wysłała i pobyła chwilę sama i chociaż przez chwilę się zresetowała. Ale tak naprawdę nigdy w życiu i za nic w świecie nie zamieniłabym tych moich obowiązków za nic innego. Myślę, że czasami każda z nas ma taki okres, że na pytanie kogo byś zabrał -a na bezludną wyspę odpowiedzielibyście: NIKOGO!!! Ja w każdym razie czasami tak mam. Pewnie szybko bym stamtąd uciekała do tych swoich "urwisów", ale kiedyś kiedy każdy dzień był taki sam, i moim obowiązkiem było tylko i wyłącznie zajęcie się dziećmi, mężem i domem, i kiedy po całym dniu identycznym, jak poprzedni siedziałam i zastanawiałam się co ja takiego dzisiaj zrobiłam? Dopadał mnie dołek. Co najmniej raz w tygodniu miałam tak, że nic mi się nie chciało, tęskniłam za Polską bo tam miałam pracę, możliwości, a tutaj NIC. Aż do teraz. Niektóre dni są tak zajęte, że nie wiem gdzie mam włożyć ręce, ale od kiedy tak jest rzadko kiedy dopadają mnie smutne dni. Czuję, że nie tylko komuś w czymś pomagam i staję się częścią czegoś, ale przede wszystkim pomagam sobie. Poza tym widzę, że to też otworzyło mnie na wszystko inne. Już nie czekam aż wszystko załatwi Darek, bo ja sobie przecież nie poradzę. Jak nie spróbuję nie przekonam się o tym. Ostatnio było spotkanie do I Komunii Świętej Krzysia i pierwsze co jak się dowiedziałam ucieszyłam się, bo mówię super, Darek ma pierwszą zmianę więc będzie mógł iść, trudno nie pójdzie w jeden dzień na nadgodziny, będą musieli zrozumieć. Ale później tak pomyślałam, no a dlaczego nie mogę iść ja? Tak nie znam jeszcze języka, ale póki będę wysyłać wszędzie Darka to nigdy się nie nauczę, bo nie będę miała takiej możliwości. I poszłam, poradziłam sobie nie najgorzej, a przede wszystkim poraz kolejny przekonałam się o tym, że te wszystkie strachy związane z językiem siedzą tylko w mojej głowie. Wszyscy których do tej pory spotkałam rozumieli, że jestem obcokrajowcem i mogę czegoś nie zrozumieć, i nigdy nie odczułam, że był to dla kogoś problem, albo, że ktoś to źle odebrał lub z tego powodu mnie obraził. Wręcz przeciwnie. Przekonałam się, że nie muszę mówić idealnie, żeby rozmawiać i się porozumieć.
I dzięki temu wszystkiemu co się dzieje ostatnio, i im więcej mam obowiązków i rzeczy do zrobienia tym bardziej czuję się spełniona.
Po co to wszystko napisałam? Częściowo, żeby się Wam wygadać, częściowo po to żeby może kogoś zmobilizować do wyjścia z domu mimo słabej znajomości języka, do udzielania się itd.
Bo jak to ostatnio tłumaczyłam Darkowi, doba każdego z nas ma 24h, i nie jesteśmy wcale gorsi od innych, ktoś coś osiągnął. My też możemy. Wszystko zależy co zrobimy z tymi 24 godzinami. Zawsze miałam pretensje do Darka, że mnie nie motywuje do nauki, do ćwiczeń itd., bo mieliśmy razem się uczyć, razem ćwiczyć itd.,  i jeżeli czegoś nie robiłam to tłumaczyłam, że to dlatego, że nie mam motywacji, bo mnie Darek nie kopnął w d..., żeby mnie zmotywować. Tak teraz wiem, jakie to było dziecinne. Teraz już nie patrzę czy Darkowi się chce czy nie, mi się musi chcieć. Nie mogę też zwalać wszystkiego na dzieci, że tego czy tamtego nie mogę bo dzieci. Muszę zorganizować sobie tak czas, żeby mieć go i dla dzieci i dla siebie, no i oczywiście dla męża ;)

Ok koniec lecę robić gofry. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Postaram się jednak takie posty zamieszczać tylko co jakiś czas :P OBIECUJĘ!!!! :D Dzisiaj chyba ta pogoda za oknem tak mnie nastroiła.

Buziaczki Kochani!!!! Dobrze, że jesteście!!!




5 komentarzy:

  1. Aniu nie wiem czy to komentowac czy sie smiac :P .
    Wiesz, jezeli ktos mialby komentowac czy ty sie udzielasz za bardzo czy itp to powinien zastanowic sie nad soimi czy on sie u dziela a jak nie to dlaczego! . To ze jestes chetna i chcesz skleic grupe zeby zyla " razem" to chyba normalny czlowiek powiedzial by 100 razy tak . A jezeli ktos to komentuje to chyba....brak mu checi i nie chce w tym "naszym zyciu" uczestniczyc. A co do meza to nie mozna patrzen na naszych chlopow trzeba samemu isc i robic my zawsze bedziemy inaczej mowic, tak jak przyjezdza ktos do pl i tez "smiesznie " mowi po naszemu ale to jest fajne i tak naprawde czlowiek po paru minutkach sie przyzwyczaja i nie slyszy jak ta druga osoba mowi. A najwazniejsz zeby sie tym nie przejmowac bo to zalezy wszytsko od tej drugiej osoby bo nawet jak bedziesz mowic dobrze to mozna trafic na kogos kto i tak bedzie udawal ze nas nie rozumie :P .

    Buzikai i pozdrawiam (chyba wiesz kto pisal :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba oczywiście, że wiem 😝 Święte słowa Kochana 😊

      Buziaczki i również pozdrawiam 😊

      Usuń
  2. Aniu, bardzo lubię takie Twoje szczere posty. I za każdym razem podziwiam Twoją odwagę, kiedy je zamieszczasz, bo takie publiczne "otworzenie się" to jest swego rodzaju akt odwagi, na który nie każdego stać.
    Po moim pierwszym dniu samej, który w dużej mierze minął mi na porządkowaniu, planowaniu, układaniu i doczyszczaniu kątów i zakamarków, mogę chyba napisać, że rozumiem Twój przekaz. Mam ochotę napisać coś i mam nadzieję, że nie odbierzesz tego źle. Ania, jeśli starcza Ci energii i siły, jeśli czerpiesz satysfakcję z tego, co robisz i dodatkowo masz okazję, masz możliwość, aby to robić, to nie oglądaj się na nikogo, po prostu to rób. Jest takie fajne powiedzenie "żyj i pozwól żyć innym", od pewnego czasu bardzo je cenię i staram się mu hołdować. Nie patrz na innych, jeśli tylko nikomu nie robisz krzywdy (a wydaje mi się, że jest wprost przeciwnie), to rób to, co lubisz, co sprawia Ci przyjemność i co motywuje Cię do działania. Nie zastanawiaj się, jak ktoś to odbierze, bo nie robisz nic złego. Poza tym jest gro osób, które chcą, żebyś to robiła i doceniają to. No i w końcu jest to potrzebne. Nie jestem w temacie jakoś bardzo, więc mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, piszę tylko to, co dostrzegam i co myślę. Jeżeli to lubisz, rób to dalej, po prostu. Mamy tylko jedno życie i nie warto spędzić go na zastanawianiu się, jak wszystkim naokoło dogodzić. A tym bardziej, że wszystkim i tak dogodzić się nie da. :) A festyn w rynku moim zdaniem był bardzo udany i chyba o to chodzi. :)
    Pozdrawiam ciepło!!! E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana dziękuję Ci za Twój komentarz. Cieszę się, że lubisz te moje posty :) za każdym razem kiedy mam zamiar taki dodać, zastanawiam się czy powinnam, ale wtedy sobie myślę, że przecież to przede wszystkim blog o mnie, dopiero później o Zwickau. Więc to również jest kawałek mnie i taka właśnie jestem, tak myślę, tak czuję. Oczywiście nie wszystkim się to musi podobać, tak jak nie wszyscy muszą mnie lubić. A ja czasami mam po prostu potrzebę się zwierzyć :)
    Ewcia ze wszystkim co piszesz się zgadzam i podpisuję. Oczywiście przy okazji tego komentarza, chciałabym wszystkich zapewnić, że żadna przykrość od nikogo mnie nie spotkała, wszyscy jesteście super sympatyczni i mili. Po prostu czasami przychodzą człowiekowi do głowy różne myśli, a że z różnymi sytuacjami w życiu się już spotkał to też czasami te myśli są mniej sympatyczne :P
    Cieszy mnie bardzo, że festyn Wam się spodobał. I w tym wszystkim właśnie o to chodzi, żebyśmy razem dobrze się bawili!!!
    Dziękuję Ci Kochana raz jeszcze :*
    POzdrawiam i miłego wieczoru :* P.s. w przyszłym tygodniu może uda się spotkać na kawce? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, kawka z ciachem bardzo chętnie!:)) Zapraszamy do nas! :) Odezwę się do Ciebie na priv, to dogadamy się co do dnia i z przyjemnością oprowadzę Cię po naszym Vonoviovym pałacu. ;-D
      Buziaki! :-*** E.

      Usuń