środa, 31 maja 2017

Wakacje cz. II (lista ciekawych miejsc w okolicy)

Moi Kochani Rodacy :) 🚲🚶🚗✈


W nawiązaniu do wczorajszego postu poniżej podaję kilka miejsc, które myślę warto odwiedzić, nie są one w samym Zwickau ale w bliskiej okolicy, ja w każdym razie wpisuje je na swoją listę miejsc do zobaczenia. Może Wam któreś również wpadnie w oko, a może już gdzieś byliście i polecacie w szczególności. Chętnie poznam Wasze zdanie i opinie.

1. Daety-Centrum Lichtenstein - to według opisu niezwykłe miejsce między Zwickau, a Chemnitz. Pałac w którym znajduje się niezwykła wystawa arcydzieł wykonanych z drewna, pochodzących z pięciu kontynentów. Eksponatów jest 550 sztuk. Dzięki bajkom, mitom i opowieściom uzupełnionym o 35 utwory muzyczne z różnych krajów ponoć "one" ożywają :) Co roku z okazji Bożego Narodzenia można zwiedzać wystawę "Różne kraje, różne szopki", a także różne inne wydarzenia o tematyce drewna - sympozja, przedstawienia teatralne. Więcej na stronie http://www.daetz-centrum.de/

2. Miniwelt Sachsen GmbH - familienfreundlicher Landschaftspark Lichtenstein - odwiedzając to miejsce czeka nas spacer przez 16 krai, przez 5 kontynentów w ciągu jednego dnia. W tym miejscu jest ponad 110 zabytków w skali 1:25, a także wieża Eiffla wysokości 12m, piramida w Gizie z 84mkw powierzchni, są obiekty ruchome lub akustyczne. Oprócz wspomnianych budowli jest też plac zabaw, gastronomia, można nawet zadzwonić za darmo z czerwonej budki telefonicznej obok Tower of London, demonstracyjne warsztaty dla najmłodszych. http://www.miniwelt.de/

3. Glueckauf-Brauerei - Old Brewhouse Gersdorf  - to miejsce na pewno dla wszystkich sympatyków piwa. W każdy wtorek (z wyjątkiem wakacji) można od godziny 13:00 zwiedzać browar i degustować ;P, wcześniej należy jednak zadzwonić i się umówić, musi być też grupa minimum 6 osobowa. 03.06 odbędzie się tam Browar Festival 2017. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę http://www.glueckaufbiere.de/termine/

4. Indoor-Kartbahn am Sachsenring - jest to kryty tor kartingowy z 8 nowoczesnymi gokartami, z silnikami Hondy 9KM (270cc) i sprzęgłem odśrodkowym, z 3 autami dla dzieci w wieku od 6 lat (minimalny wzrost 130cm). Jest również możliwość zorganizowania całego wyścigu łącznie z ceremonią wręczenia nagród. Organizowane są również szkolenia z bezpiecznej jazdy dla kierowców, szkolenia z jazdy sportowej. https://www.sachsenring.de/de/der-sachsenring/indoor-kartbahn.html

5. Stausee Oberwald - park wakacyjny z jeziorem o powierzchni 16ha, ze zjeźdzalnią, obszarem dla nudystów, wypożyczalnią łodzi, i innego sprzętu wodnego, boisko do siatkówki i boisko do siatkówki plażowej, mini golf, możliwość gry w szachy na świeżym powietrzu, duży plac zabaw dla dzieci, letni tor saneczkowy możliwość wędkowania, pensjonat z możliwością noclegu, 4 gwiazdkowe pole kempingowe. http://www.stausee-oberwald.de/

6. Labyrintehaus - cztery różnie tematyczne labirynty z fantastycznymi efektami specjalnymi. Tinka Tempel - labirynt w tematyce Egiptu w poszukiwaniu grobu faraona, Kongo King - labirynt w klimacie afrykańskim, Tiefseelabyrinth - labirynt w którym zanurzamy się w tajemniczy morski świat, z potworami morskimi, Zauberlabyrinth - magiczny labirynt w świecie mitów i baśni. https://zauberlabyrinth.wixsite.com/labyrinthehaus

7. Amerika-Tierpark Limbach-Oberfohna - we wcześniejszym poście pisałam o Tierpark w Hirschfeld, ale okazało się, że jest jeszcze lepszy, z 300 zwierzętami z 80 gatunków, np. chiński lampart, papugi, flamingi małpy. Dodatkowo różne atrakcje dla dzieci. http://www.amerika-tierpark.de/limbach/tierpark.asp

8. Buergerbegegnungsstaette "Haus der Entdecker" - dom dla odkrywców, miejsce dla dużych i małych, i nie tylko dla przedszkoli, szkół itd, ale dla każdego kto ma ochotę poeksperymentować, czy odwiedzić pokój lustrzany. 

9. Minikosmos - Digitales SternentheaterMinikosmos to nauka połączona z nowoczesną technologią i unikalnym doświadczeniem. http://www.planetarium-lichtenstein.de/

10. Kajak-Service Waldenburg - 8km trasa, śliczny krajobraz, oczywiście możliwość wypożyczenia kajaków. http://www.kajakvermietung-waldenburg.de/

11. August Horch Museum - jest to muzeum historii motoryzacji w Zwickau, czyli dla każdego pasjonata czterech kółek. http://www.horch-museum.de/content/17/museumsgeschichte/1/117/

12. Textil und Rennsportmuseum - muzeum które mieści się w starej fabryce włókienniczej, i tego tematu też dotyczy, czyli tekstylia, hafty, maszyny włókiennicze itp., ale jest to również muzeum sportu samochodowego z około 30 maszynami wyścigowymi. http://trm-hot.de/

Kochani póki co tyle, ale obiecuję na tym nie koniec. W bliskiej przyszłości wrócę jeszcze do tematu, bo okolicę mamy śliczną i mnóstwo miejsc do odkrycia, a póki co pozdrawiam serdecznie ✋Buziaki




poniedziałek, 29 maja 2017

Wakacje

Hallo!!! 


Kochani na samym początku króciutka refleksja - co jest z nami Polakami nie tak? Wcześniej już trochę o tym pisałam, ale dzisiaj temat się powtórzył i powiem Wam, że to dla mnie naprawdę trudne do ogarnięcia. Mam konto na fb i należę do kilku grup, które tworzą się z Polaków mieszkających tutaj w DE, i powiem Wam, że codziennie czytam posty i jestem naprawdę w szoku jacy ludzie potrafią być, ktoś pisze posta bo chce otrzymać poradę od Polaków którzy są tutaj dłużej, czy no po prostu kogo ma się poradzić jak nie swoich, a zamiast porady otrzymuje mnóstwo hejtu, oczywiście są tacy którzy pomogą ale czasami mam wrażenie, że dużo więcej jest tych drugich. Dzisiaj właśnie gdzieś mi się przewinął post z pytaniem od Pani, która planuje przeprowadzkę do DE i zwróciła się z pytaniem na co zwrócić uwagę, czego powinna się obawiać itp. Wiecie co większość (zdecydowana!!!) jej odpowiedziała, że ma trzymać się od Polaków z daleka. Dla mnie szok. I nie wiem Kochani gdzie my żyjemy, ale cieszę się naprawdę, że jesteście i że jesteście tacy wspaniali, bo uwierzcie wszyscy Polacy których tutaj spotkaliśmy do tej pory są cudowni, mili, życzliwi, przyjacielscy i zawsze chętni do pomocy. Nie wiem może są też tacy którzy stronią od nas i dlatego takich nie znam :P ale jedno wiem na pewno są Polacy którzy nie wstydzą się tego, że są Polakami, którzy zawsze chętnie pomogą (bezinteresownie!!!). I proszę nie zmieniajcie się nigdy!!! :*

A dzisiejszy post jest odpowiedzią na ostatni komentarz jaki otrzymałam, a w sumie na jeden temat czyli wakacje, temat dotyczący pracy postaram się poruszyć w kolejnym poście. W tym miejscu chciałam też podziękować za ten komentarz i za podpowiedź co Was interesuje. Proszę o więcej, a tymczasem postaram się stanąć na wysokości zadania i podpowiedzieć co robić tutaj w wolnym czasie. 
Jeżeli chodzi o temat basenów odkrytych to kilka postów wstecz, pt. "Woda" poruszyłam ten temat, pisałam tam o basenach krytych ale pokrótce opisałam też baseny odkryte. Co prawda miałam post uzupełnić o baseny w okolicy na których byliśmy. 
Basen Strandbad-koberbachtalsperre 
Strandbad Koberbachtalsperre
Kleinbernsdorfer Straße
Werdau OT Langenhessen
Telefon: 03761 2689

Otwarty od 13.05 do 10.09.2017 od 10:00 do 20:00, 
Poniżej kilka zdjęć z tego obiektu ściągniętych ze strony http://www.strandbad-kober.de/zeiten-preise-strandbad-koberbachtalsperre/oeffnungszeiten.html





Jest to basen w sumie bym nazwała dwa w jednym bo tak jak widzicie na zdjęciach część tego basenu to tama (zapora) wybudowana w 1926 roku i służyła do zaopatrzenia w wodę ówczesny przemysł, teraz spełnia głównie funkcję ochrony przeciwpowodziowej i rekreacyjną. Jest tam pole namiotowe/kempingowe, jest gastronomia, można tam nurkować, żeglować i oczywiście pływać. Można wypożyczyć łódki. Woda oczywiście jest przebadana i można się w niej kąpać. W tym samym miejscu jest również mały basen z wodą oczyszczoną i ze zjeżdżalnią, głównie właśnie bardziej do zjeżdżania niż pływania (kilka zdjęć poniżej z galerii prywatnej). Koło basenu jest również kino samochodowe https://www.autokino-langenhessen.de/






Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy w zeszłym roku to basen w Treuen. W chwili obecnej jest jeszcze zamknięty, i póki co na stronie nie ma informacji, kiedy będzie otwarty w tym sezonie http://www.treuen.de/treuen/content/16/20140922140254.asp 
Zajechaliśmy na ten basen przy okazji i w samym środku sezonu, w upalny i słoneczny dzień i było naprawdę super, bez tłumów!!! Jest możliwość zjedzenia, wypożyczenia sprzętu typu rękawki do pływania dla dzieci itp. My ponieważ jest nas piątka w sumie wzięliśmy bilet rodzinny który kosztował 7Euro za cały dzień więc niedrogo, i polecam to miejsce. Poniżej kilka zdjęć z galerii prywatnej 





Co do basenów w Zwickau to tak jak wcześniej pisałam nie byliśmy jeszcze, w tym roku obiecujemy poprawę i jak tylko odwiedzimy to opiszę Wam swoje wrażenia. Z tego co patrzyłam na stronach to basen na Planitz jest już otwarty od 20.05 natomiast basen 04 nie wiem, a na stronie nie widziałam żadnych informacji na ten temat. 

Jeżeli chodzi o inne rozrywki na wakacje, to w miastach organizowane są coś takiego jak dni miasta, gdzie są koncerty, różne atrakcje dla dzieci typu dmuchane zamki itp. więcej informacji na ten temat będę podawać na bieżąco. 
W ogóle okres wakacji to czas kiedy właśnie na weekend organizowanych jest dużo imprez plenerowych, ale to również postaram się uzupełniać na bieżąco.

Co jeszcze do miejsc, my zawsze wybieramy miejsca gdzie możemy wybrać się gdzieś z dziećmi i żeby dla nich to było coś nowego, interesującego lub gdzie będą mogły się wyszaleć.

Kilka razy byliśmy w tzw "Mini Zoo", jest ich kilka w okolicy, nam najbardziej podobał się ten w Hirschfeld "Tierpark", jest tam kilka gatunków zwierząt, jest plac zabaw dla dzieci, jest restauracja. Można tam również za sponsorować utrzymanie jakiegoś zwierzaka. 


Kolejną atrakcję dla dzieci jest Freizeitpark w Plohn https://www.freizeitpark-plohn.de/ My się dopiero tam wybieramy, ale już od kilku osób słyszeliśmy, że jest tam naprawdę bardzo fajnie. 



czwartek, 25 maja 2017

Zanudzam ;)

Kochani Moi Witam Was jak zwykle bardzo gorąco❤😘

Na samym początku uprzedzę, że nie będzie to post o niczym ważnym, żeby ktoś nie musiał się męczyć z czytaniem tego :P 

Nie było mnie jakiś czas, i to w sumie nie dlatego, że dużo się działo. Owszem działo się, ale powiedzmy tak standardowo: szkoła dzieci, dom, działka i tak w kółko. Tak jak pisałam w ostatnim poście rozchorowała nam się Kasia a pod koniec tygodnia dołączył do niej Dominik :( a tak się chwaliłam w ostatnim poście, że u niego do tej pory tylko katarki, chyba powiedziałam to nie w tą godzinę co trzeba. Także pierwszą chorobę w swoim życiu ma za sobą, całe szczęście zwykłe przeziębienie, ale z wysoką gorączką. Dzięki Bogu teraz już cała trójka zdrowa i jak zwykle rozrabiająca, ale już wolą zdecydowanie taką. 

Kochani mam pewne opory czy się z Wami czymś podzielić, tzn. nie dlatego, że nie chcę, tylko, że to takie moje osobiste. Ale ponieważ to blog o mnie, o mojej rodzinie, więc również o moich uczuciach. Nie było mnie tutaj przez jakiś czas, bo po prostu miałam doła, a wtedy po prostu wszystko wydaje mi się bezsensu, pisanie również, zresztą kiedy jest mi smutno to wtedy nawet mi się nie chce pisać. 
Nawet nie wiem skąd ten smutek się wziął...ale czasami tak mam, że czuję się tym wszystkim zmęczona. Wszystko ogarnij, wszystko zaplanuj, zapamiętaj itp itd. Ogólnie jestem zadowolona ze swojego życia, i lubię wszystko to co robię, jedyne czego mi brakuje to pracy, ale czasami przychodzi taki dzień, że od samego rana wiem, że to nie będzie mój dzień, a ostatnio tych dni było troszkę więcej. To tak jakby nad moje życie nadeszły czarne chmury, ale nie problemy, nie jakieś zmartwienia, nic z tych rzeczy. Wtedy po prostu wszystko widzę w czarnych barwach. Uczę się i uczę tego języka, ale nigdy się go nie nauczę, jestem za gruba, i chociaż się staram nie mogę schudnąć, jestem złą żoną bo nie daje mężowi tyle swobody co by chciał, bo wymagam od niego również tego, żeby angażował się w domowe obowiązki, jestem złą mamą, bo nie zawsze potrafię trafić do moich dzieci i czasami muszę coś powtórzyć dziesięć razy żeby coś do nich trafiło itp historie, które w tym okresie się mnożą i nawarstwiają. Całe szczęście jak to zwykle bywa w końcu na nowo świeci słońce i wszystko znika. Czy tak jak w nocy, czasami problemy są dużo większe niż w dzień. Czasami kiedy nie mogę zasnąć różne myśli przychodzą mi do głowy, czasami czymś zaczynam się martwić i przejmować, a kiedy wstanę rano to zastanawiam się czym ja się przejmowałam, przecież to nic takiego. Tak samo mam z tymi smutkami, przychodzą nie wiadomo skąd i odchodzą, a ja się zastanawiam i dlaczego, bo przecież jestem szczęśliwa, mam problemy, bo przecież kto ich nie ma, a to finanse, a to pokłócę się z Darkiem, zwykłe normalne życia, standard i monotonia, i może właśnie czasami za duża monotonia i za zbyt szara codzienność. Ale ogólnie jestem szczęśliwa i wiem nie mam na co narzekać, a nawet nie powinnam narzekać, bo wszystko się układa, a przede wszystkim wszyscy są zdrowi, a to najważniejsze!!! ale nie wiem czy tylko ja tak mam, czy kobiety ogólnie tak mają, że czasami musimy się trochę podołować, tak dla zasady :P Muszę sobie poprzetykać kanaliki łzowe :P pozbyć się nadmiaru wody z organizmu ;) i taki tam ;)
To chyba mój najbardziej osobisty posty, mam nadzieję, że dobrze go przyjmiecie i dobrze zrozumiecie co chciałam przekazać. 

Pozdrawiam Was serdecznie i obiecuję następny post będzie już o czymś konkretnym ;)
✋💋

poniedziałek, 15 maja 2017

Wizyta u lekarza

Hallo :)


No i dopadła nas choroba, nas czyli Kasię, zapalenie migdałków 😞
Dawno już nie była chora, odkąd tutaj przyjechaliśmy była tylko raz przeziębiona. Chyba tutejszy klimat jej służy, zresztą podobnie jak chłopakom. Dominik nie był jeszcze ani razu chory, kilka razy miał tylko katar. 

Ale jak już jesteśmy przy chorobach, chciałam słów kilka o wizycie u lekarza. Głównie chodzi mi o dzieci, bo ja jeszcze nawet nie mam swojego lekarza rodzinnego, chociaż ponoć trzeba, ale jakoś nigdy nie potrzebowałam, bo jak to większość dorosłych nawet jak coś dolega to się to przechodzi, bo przecież na lekarzy nie ma czasu :P Ostatnio tylko Darek był, także on już ma lekarza rodzinnego ;) (oczywiście z nas dorosłych), był przeziębiony i siłą go wysłałam bo już ledwo biedny mówił ;) 
Natomiast co do lekarza dzieci, to wybraliśmy się dosyć szybko, żeby je zapisać, żeby w razie choroby nie było z tym problemu, i oczywiście dochodzi tutaj sprawa bilansów i szczepień. 
Co do szczepień, to podobnie tak jak w Polsce nie są one obowiązkowe to rodzice decydują czy chcą dziecko zaszczepić czy nie. Można szczepić podstawowymi szczepionkami lub skojarzonymi.
Dziecko podobnie jak i w Polsce dostaje Książeczkę Zdrowia Dziecka i książeczkę szczepień



U nas tylko Dominik ma takie książeczki, starsze już nie dostały. Przy okazji, jeżeli ktoś dopiero się wybiera do DE pamiętajcie o tym, żeby zabrać dzieciom polskie książeczki, a najlepiej przed wyjazdem poproście swojego lekarza rodzinnego z Polski o skserowanie kart szczepień. My na początku wzięliśmy tylko książeczki, bo myślałam, że są tam wpisane wszystkie szczepienia, ale okazało się, że nie, podczas przeglądania książeczek przypomniało mi się, że dzieci (Kasia z Krzysiem) miały jeszcze po jednym szczepieniu których nie ma wpisanych. Musieliśmy wtedy załatwić od lekarza rodzinnego z Polski, żeby przesłał nam na email karty szczepień, nie było z tym żadnych problemów. Z tymi kartami udaliśmy się do lekarza w DE i wtedy oni uzupełniają to w swoich danych i wiedzą już co i jak i kiedy dzieci będą miały następne szczepionki. Problem pojawił się kiedy przyszła pora na szczepienie Dominika, dwie pierwsze dawki miał w Polsce, trzecią miał mieć tutaj i ponieważ musiała być to ta sama szczepionka, w przychodni musieli ją specjalnie sprowadzić, ponieważ niemiecka służba zdrowia używa troszkę innego rodzaju szczepionek. Niestety musieliśmy poczekać, aż szczepionka dotrze i trochę to trwało, bo mieli problem z dostaniem tej szczepionki. Całe szczęście terminy szczepień mają pewne widełki czasowe więc zdążyliśmy.
Wszelkie terminy szczepień czy bilansów określone są np. U1, U2 itd.,
Każdy symbol ma swoje znaczenie i termin wykonania. Niektóre to tylko bilanse, a niektóre szczepienia.
Słyszałam, że miasto za niektóre szczepienia płaci, pewnie po to, żeby zachęcić do wykonywania szczepień, niestety nie napiszę nic więcej na ten temat bo my czegoś takiego nie mieliśmy. Z tego co pamiętam (jak opowiadała mi koleżanka) było to na tej zasadzie, że po wykonaniu terminów np. do U5 dostaje się karteczkę od lekarza, że te szczepienia zostały wykonane i z tą karteczką idziemy bodajże do Bundesamtu i oni wypłacają pieniądze na konto, ile nie pamiętam, i czy czasami czegoś nie pokręciłam nie wiem :P, bo było to już jakiś czas temu, w każdym razie coś w tym stylu jest.
Z takich jeszcze ważnych informacji odnośnie choroby dzieci, to leki dla dzieci są tutaj bezpłatne, oczywiście tylko wówczas jeżeli mamy receptę, kiedy pójdziemy do apteki i sami kupimy leki dla dzieci będziemy musieli za nie zapłacić.

To chyba wszystko z takich najważniejszych spraw w tym temacie, ale proszę jeżeli o czymś zapomniałam, coś przeoczyłam to proszę o uzupełnienie. Z góry dziękuję :)

Aha jak już jesteśmy przy chorobach, to przypomniała mi się kwestia zwolnień ze szkoły, oczywiście musimy je wziąć, żeby w szkole usprawiedliwić tą nieobecność. Jest tutaj to bardzo przestrzegane. Jeżeli dziecko nie pojawi się w szkole i wcześniej tego nie zgłosiliśmy to zaraz dzwonią ze szkoły co się stało. Kiedy dziecka miałoby nie być kilka dni, bo np. chcemy wyjechać do Pl to musimy załatwić zwolnienie w szkole, tzn. jeszcze przed wyjazdem musimy zgłosić się do dyrektora szkoły, żeby uzyskać pozwolenie, od szkoły już zależy czy musi to być pisemnie, czy wystarczy ustnie, pewnie zależy to też od ilości dni, w których dziecka nie będzie. Jeżeli dziecko nie będzie pojawiać się w szkole i jego nieobecność nie będzie usprawiedliwiona, możemy dostać mandat. Na ostatnim zebraniu w szkole było mówione nawet, że jeżeli dziecka nie będzie w szkole i nie zostanie to zgłoszone wówczas może nawet odwiedzić nas policja, czy tak jest stosowane w praktyce nie wiem, bo nie sprawdzałam 😉

A tymczasem życzę Wam miłego dnia, a ja zabieram się za prasowanie, bo moja "kupka" z prania już trochę za duża urosła ;)

Tschüss! ✋👊👉 (piątka, żółwik, bateryjka☺)

sobota, 13 maja 2017

Zakupy ;)

Witam Was Kochani

Tak, tak wiem opuściłam się znowu, proszę wybaczcie :) miałam trochę ciężki tydzień. Co wcale tego nie zwiastowało, zaczął się bardzo fajnie i przyjemnie, ale z każdym dniem nabierał tempa, ale w końcu przyszła sobota, też pełna pracy i wrażeń, ale już na większym oddechu ;P
W ogóle wczoraj moja córka pierwszy raz spała u koleżanki i to chyba była dla mnie dużo większe przeżycie niż dla niej. Tzn. dla mnie na pewno bardziej stresujące, dla niej bardziej ekscytujące, tak bardzo, że w noc poprzedzającą to wydarzenie nie mogła zasnąć. W pewnym momencie żałowałam że się zgodziłam, ale w końcu córcia skończyła 10 lat ;) i do tej pory tylko raz się zdarzyło, że spała "bez mamy". Pierwszy raz na tym wyjeździe przygotowującym do I Komunii Świętej, ale na tym wyjeździe całe szczęście był również mój mąż :P więc ja byłam spokojna wiedząc, że tata wszystkiego dopilnuje, teraz stres był dużo większy, ale przeżyłam :P a Kasia jest bardzo szczęśliwa, bo było to dla niej wyjątkowe przeżycie,
Kochani, ale do rzeczy, bo jak zwykle wstęp mi się trochę rozwinął, ale co tam, ponoć lubicie czytać moje posty (ha ha ha), oczywiście żartuję, tzn. mam taką nadzieję, i mam nadzieję, że Was nie zanudzam, bo bardzo zależy mi na tym, żebyście jednak lubili :) Teraz już naprawdę do rzeczy. Temat posta wziął się stąd, że w zeszły weekend byliśmy w Polsce i zawsze obowiązkowym punktem obok setki innych są zakupy, ale powiem Wam tak jak na samym początku zabrać się nie mogliśmy, bo bagażnik był wypchany, raz nawet tak, że w poprzednim jeszcze aucie, poszła nam szyba w klapie ;), tak teraz zazwyczaj kończy się jedną reklamówką. Ostatnio będąc na zakupach tak szłam po sklepie i się zastanawiałam co tutaj kupić, bo po co już sięgałam ręką, to sobie pomyślałam, ale to też przecież jest w DE to po co to targać. Oczywiście są rzeczy których nic nie zastąpi: ser twarogowy, sok marchewkowy (tak też jest tutaj, ale ten Pl jakoś lepiej nam smakuje), kisiel, budyń, wędliny, biała fasola. To są takie standardy. Ale na samym początku przywoziliśmy wszystko prawie, a tutaj po prostu nie umiałam robić zakupów. I to nie dla tego, że nie wiedziałam co czym jest, chociaż czasami zdarzało mi się, że czegoś nie zrozumiałam, czy nie doczytałam i kupiłam orzeszki solone, bez soli jak się okazało, chipsy o smaku octu, to chyba była najgorsza masakra, czy kwaśne żelki dla dzieci. W ogóle na samym początku nie umiałam się tutaj ogarnąć i zaplanować co na obiad, gdyby nie zakupy z Polski chyba bylibyśmy bez obiadów, bo szłam do sklepu i myślałam co na obiad i byłam jakaś zagubiona, chociaż produktów od koloru do wyboru :) 
Teraz naszymi ulubionymi sklepami są Kaufland, Lidl i Netto (Netto z racji tego, że mam bliziutko domu, ale i tam są często bardzo fajne promocje ;)) Co do Kauflandu to nie wiem czy robicie zakupu w tym na Werdau, ale ostatnio zauważyłam, że część rzeczy jest tam droższych niż w tych pozostałych, parę cen promocyjnych było takich jak w tych innych bez promocji, a rzeczy które w innych były w promocji tam były w standardowych wyższych cenach, plus tamtego Kaufa jest chyba jeden - jest lepiej wyposażony.
Jeżeli chodzi o jakieś rzeczy do domu (wiecie takie babskie pierdółki) bardzo lubię sconto i phillipsa, można tam znaleźć naprawdę fajne i niedrogie rzeczy.
Co do ubrań to najczęściej kupuję przez internet, i są to H&M, Decathlon, Bonprix, Takko, KIK. We wszystkich nich można robić zakupy płacąc do dwóch tygodniu od odbioru przesyłki, tylko nie w KIKU. Kilka razy kupowałam też w Lidlu Online. Czasami chodzimy do nas "na Rynek" ale to rzadko, bo kiedy mam biegać za Domisiem między regałami to wolę usiąść na kanapie w ciepłych kapciach i wybrać jakieś ciekawe okazje. Zwłaszcza, że przy okazji nabija sobie punkty i mam dodatkowe rabaty :) a to Tygryski lubią najbardziej :P, jak to mój mąż mówi, ja mam pewien talent, potrafię wydać każde pieniądze.... ale kto nie potrafi :P Uwielbiam też Pfennigpfeiffer i Muellera, ale to jest miłość od dziecka do sklepów gdzie były jakieś rzeczy plastyczne czy biurowe, zostało mi niestety do dziś. 
Dużo rzeczy udało nam się kupić, albo przyjąć za darmo na ebay kleinanzeigen, dla tych którzy jeszcze o tym nie słyszeli, jest to aplikacja np na telefon gdzie są ogłoszenia z całych Niemiec, ale można ustawić sobie opcje, gdzie będą się pokazywać tylko ogłoszenia z najbliższej okolicy, coś takiego jak nasze polskie OLX. W sumie polecam, bo naprawdę czasami można wyszukać bardzo fajne rzeczy. My tak kupiliśmy kilkanaście mebli, urządzeń AGD czy np rowerów. 
Ciekawa jestem jakie Wy macie ulubione sklepy, może bym skorzystała ;) 
Kochani, przepraszam, bo może rzeczywiście Was dzisiaj zanudziłam, i w ogóle chyba napisałam trochę chaotycznie, Ale to dlatego, że rękoma i oczami piszę, a uszami słucham Eurowizji. Przepraszam, że nie skupiam się w 100%, ale zależało mi, żeby napisać, bo już dawno nie pisałam, a w ciągu dnia coraz mniej czasu. 
Kończę Kochani, życzę Wam dobrych snów, miłego dnia (w zależności kiedy będziecie czytać) ;) trzymajcie się cieplutko, a ja trzymam kciuki za Polskę :) 

czwartek, 4 maja 2017

Przeprowadzka ;)

Hallo!! 

Oj Kochani moi, dzisiaj taki dzień, że najlepiej siedzieć w domku w ciepłych kapciach, a jeszcze lepiej pod kocykiem, z ciepłą herbatką i jakąś dobrą książkę...hmmm rozmarzyłam się :P ale jutro ponoć ma być jeszcze gorzej, więc jutro i ciepłe kapcie i kocyk i gorąca czekoladka na osłodę ;) Ale niestety nic z tego jutro dzień pełen planów i obowiązków, z racji sobotniego wyjazdu, no i jutro moje kochane zajęcia z cudownymi dziećmi. Nie, nie nie podlizuję się teraz, naprawdę lubię
te zajęcia, a dzieci naprawdę są kochane i bardzo grzeczne. Cieszę się, że powierzono mi takie zadanie, i chociaż czasami się zastanawiam czy się do tego nadaję, i czy rzeczy które wymyślam
są trafione
i dzieci zadowolone, ale mam nadzieję, że tak, i mi te zajęcia dają mnóstwo satysfakcji i radości
 i bardzo bym chciała, żeby było coraz lepiej i coraz ciekawiej.
Ale w sumie nie o tym dzisiaj, kiedyś kilka postów wcześniej obiecałam Wam, że napiszę coś więcej o zmianie mieszkania. W sumie dzisiaj mogę, bo dzisiaj właśnie podpisaliśmy wstępną umowę, wybraliśmy podłogi i ustaliliśmy dzień odbioru kluczy - 11 lipca!! Hura! Ale tak a propos to wszyscy się szykujcie będziemy potrzebować rąk do pomocy ;) ........ Oczywiście żartuję!!!
Ogólnie tutaj gdzie mieszkamy podoba mi się (jeżeli chodzi o dzielnicę), chociaż może nie jest idealnie, ale jestem zwykłym normalnym człowiekiem i nosa ponad chmurami też nie noszę :P więc ogólnie jest ok, wiadomo są ale....ale wszędzie jakieś ale można znaleźć. Ostatnio największym ale, są sąsiedzi z dołu, mieszkają chyba z dwa miesiące i naprawdę są uciążliwi, w ciągu dnia zazwyczaj jest cisza i spokój, hałasy zaczynają się około 21;00 i czasami trwają do 1;00 w nocy, cóż co kraj to obyczaj ;). Mieszkanie też powiedźmy w bardzo uproszczony sposób nie jest idealne i ma wiele "ale", kto mieszkał lub mieszka w mieszkaniach od Vonovii (wcześniej Gagfah) wie o czym piszę. Oczywiście mieszkanie było takie od początku więc wiedzieliśmy na co się porywamy, czyli musieliśmy położyć nowe podłogi, pomalować ściany, drzwi, kable przymocować do sufitu :P itp. Nie wszystko jeszcze zrobiliśmy bo nie na wszystko były pieniądze, a kiedy postanowiliśmy się wyprowadzić to już po prostu nie ma sensu. Dlaczego więc zdecydowaliśmy się na to mieszkanie? Ano dlatego, że był niski czynsz, warmmiete 420Euro, a przez pierwsze trzy miesiące z racji tego że część rzeczy musieliśmy sobie zrobić we własnym zakresie płaciliśmy mniej. Na samym początku nam to pasowało, bo pracuje tylko mąż, na samym początku ja miałam jeszcze polską wypłatę bo byłam na macierzyńskim, ale wiedzieliśmy że przez najbliższy rok do pracy nie pójdę, macierzyński się skończy, a wydatki z trójką dzieci nie są małe, my z mężem zresztą swoje potrzeby też jakieś tam mamy, a i w Polsce jeszcze kilka tematów finansowych mamy, więc szukaliśmy czegoś taniego, i zdecydowaliśmy się na takie warunki, jak to mówią coś za coś. Cieszyliśmy się, że mamy duże mieszkanie (90m2), że dzieci mają swoje pokoje. W Polsce mieszkaliśmy w mieszkaniu dwupokojowym (w sumie 56m2), więc różnica jest duża. Polubiliśmy to miejsce, kocham ten widok z 7 piętra, po prostu mimo wszystko dobrze się tutaj czuję. Ale kiedy dostaliśmy rozliczenie za ogrzewanie, uwierzcie przyklękliśmy z wrażenia. Rozliczenie jest za w sumie nie całe 5 miesięcy, dopłacić musieliśmy ponad 700Euro, nie pamiętam już ile dokładnie, a czynsz automatycznie z 420 wskoczył nam na 735Euro. Wiem, że jak na mieszkanie o tym metrażu to jest normalna cena, ale nie za ten standard, i to nie tylko mieszkania, ale i całego bloku i otoczenia. Okazało się w ogóle że wszyscy sąsiedzi z którymi rozmawialiśmy mieli podobnie, a jedni nawet mieli jeszcze więcej. Ok, rozumiem wszystko gdybyśmy mieli w domu upał i chodzili w samych gaciach (za przeproszeniem), ale ja mimo wszystko, że jestem bardzo ciepłolubna staram się zachowywać umiar i grzejniki mieliśmy skręcone na 3. Co lepsze, największe zużycie ciepła mamy w kuchni, gdzie grzejniki mam w ogóle skręcone, bo wiadomo piecze się, gotuje więc nie ma konieczności grzania. Poza tym nowością dla mnie było, że tutaj w DE, okres grzewczy jest cały rok, bo zużycie mi pokazują za wszystkie miesiące, nie mam, że np. od września do kwietnia (nie chodzi mi, tutaj o to, że cały rok muszę płacić), czyli za miesiące gdzie w rzeczywistości z tego ciepła korzystałam, czyli tak jak to jest w Pl. Podsumowując nie spodobał nam się bardzo ten rachunek ;) kolega z pracy męża zasugerował, żebyśmy udali się do (i właśnie przepraszam, ale nie pamiętam dokładnie gdzie, a nie chcę Was wprowadzić w błąd, więc jak mąż przyjdzie z pracy to się go zapytam i uzupełnia) i tam nam sprawdzą ten rachunek czy wszystko jest ok. I tak zrobiliśmy, mąż umówił się na termin, zapłaciliśmy 10Euro, i Pani wyjęła kalkulator pomnożyła, dodała, podzieliła i stwierdziła, że wszystko jest ok :P kiedy Darek zaczął jej pytać o to zużycie w kuchni dlaczego tak jak mamy grzejniki skręcone itd. to Pani powiedziała, że musimy wezwać eksperta który nam policzy czy takie zużycie było możliwe, a ona nic więcej nam pomóc nie może. Więc daliśmy sobie spokój, grzecznie zapłaciliśmy i postanowiliśmy się przeprowadzić, tak nam zresztą doradzała ta Pani. Wcześniej też nam znajomi radzili przeprowadzkę, ale mówimy tutaj 420, tam prawie 700, trudno warunki jakie są takie są ale w kieszeni ponad 200 Euro, ale w obecnej sytuacji kiedy czynsze prawie są takie same, a w sumie tutaj teraz nawet większy, poza tym odpada mi dowożenie dzieci do szkoły, gdzie w jedną stronę mam średnio 10 minut autem, a czasami są dni że o różnych porach kończą i zaczynają lekcje. Kiedy jest jeszcze ładna pogoda to nie ma nic strasznego, bo wtedy możemy pójść na plac zabaw koło szkoły i poczekać tą godzinkę lub dwie zamiast wracać do domu, ale kiedy jest zimno i brzydka pogoda to nie bardzo jest co robić, bo ileż można chodzić po sklepie ;)
Mieszkanie w Vonovii miało swoje plusy tani czynsz (nieaktualne), brak kaucji (chociaż słyszałam, że i to nie zawsze jest już aktualne) i chyba to tyle. Teraz będziemy mieć mieszkanie w ZWG, owszem jest kaucja, czynsz prawie 700Euro, ale mieszkanie zrobione prawie na tip top, dzisiaj na przykład wybieraliśmy podłogę. Oczywiście nie idziemy do sklepu i nie wybieramy od koloru do wyboru tylko mamy do wyboru trzy kolory paneli. Ogólnie różnica między tymi dwiema spółdzielniami jest ogromna. Żebyśmy chociaż widzieli, że Vonovia coś robi, remontuje klatki, windy, mieszkania to ok, biorą pieniądze, ale coś robią, ale problem w tym że nic się nie dzieje.
Pozostaje kwesta wypowiedzenie, ale z tego co dzisiaj podpowiedziała nam Pani ze spółdzielni, przy takim standardzie mieszkania wystarczy poinformować Vonovię, że ze uwagi na standard mieszkania, wypowiadamy im umowę bez zachowania okresu wypowiedzenia i oddajemy klucze. Nie jesteśmy pierwszymi którzy rezygnują z wynajmu u Vonovii i inni właśnie ponoć tak robią. Zobaczymy :)
Dokumenty jakie były nam potrzebne to: umowa męża z pracy, zaświadczenie od dotychczasowego wynajmującego, że nie zalegamy z czynszem, pełnomocnictwo do sprawdzenia naszej zdolności kredytowej tzn szufa, nasze dowody, odcinki z męża pracy i w sumie to wszystko. Dzisiaj podpisaliśmy umowę wstępną, wcześniej dostaliśmy numery telefonów do fachowców którzy będą remontowali nasze mieszkanie, jeżeli byśmy mieli do nich jakieś uwagi i dodatkowe życzenia. 
Jest to dla nas kolejny krok naprzód, i bardzo się z tego powodu cieszymy. Wiadomo marzy nam się domek z ogródkiem, ale i na to przyjdzie czas myślę, póki co na pewno musi się ustabilizować nasza sytuacja finansowa, a żeby tak się stało ja muszę iść do pracy, bo trudno żeby sam mąż na to wszystko zasuwał ;) więc jeszcze troszkę i na pewno kilka lat przed nami, a póki co cieszę się z tego co mamy i za to dziękuję!!

Pozdrawiam Was wszystkich moi Kochani w ten dzisiejszy dzień bardzo bardzo ciepło 😚

wtorek, 2 maja 2017

I Komunia Święta

Witam serdecznie ☺ 


Jak Wam minął kolejny długi weekend w tym roku? Super, że w końcu pogoda dopisała. Dla nas był to wyjątkowy weekend bo nasza Kasia miała I Komunię Świętą. Z tego też powodu wcześniej trochę zaniedbałam pisanie, bo było trochę przygotowań do tego wydarzenia, i w tym czasie chciałam
być jak najwięcej dla Córci, żeby pomóc jej przeżyć ten czas jak najlepiej i jak najlepiej się do niego przygotować. A, że ja jestem taka że zawsze wszystko na ostatnią chwilę to i tym razem tak było.
Ale odkąd pamiętam tak właśnie mam, czasami wypominam to swojemu mężowi, że tak robi,
ale ja mam tak samo 😏 Zawsze na studiach, każdy projekt, czy przygotowanie do egzaminów zostawiałam na kilka dni przed, oczywiście postanowienia były inne, ale jakoś tak się zawsze składało, że jednak ciągle za późno, i tego jednego dnia mi brakowało, ale całe szczęście zawsze było do przodu :P ale nawyk pozostał i teraz też, wszystko na ostatnią chwilę, i nie to że zapominam,
bo pamiętam i często do Darka mówię, dzisiaj muszę zamówić Kasi sukienkę i tak zamawiam, zamawiam, aż w końcu dwa tygodnie przed "no jak dzisiaj nie zamówię to już nie zdąży przyjść"
i wszystko na ostatnią chwilę, ale udało się, wszystko zdążyło przyjść i wiem, że nie jestem obiektywna, bo jestem mamą i może zabrzmi to mało skromnie, ale Kasia wyglądała bardzo ładnie :)
Tak przy okazji, jeżeli ktoś będzie potrzebował, to mam do oddania dwie sukienki. Jedna troszkę dłuższa i szersza. Dostaliśmy ją od znajomych i w niej miała Kasia początkowo iść, ale od samego początku była za duża i tak zostało, więc musieliśmy zamówić nową, ponieważ Kasia nie chciała przerabiać starej, powiedziała, że chciałaby iść w nowej sukience, a nie przerabianej, i jak dla mnie miała rację, bo to jeden z ważniejszych dni w jej życiu, a na pewno tym religijnym więc chcieliśmy żeby było wszystko jak najlepiej. Więc do oddania są te dwie sukienki, do tego wianek, torebeczka
i rękawiczki. Jeżeli ktoś jest chętny bardzo proszę o kontakt.
Co do samej Komunii, jest trochę inaczej niż w Polsce, Nie chcę oceniać gdzie jest lepiej. Zdecydowany plus na który wskazałaby Kasia to taki, że w Niemczech nie trzeba się uczyć tylu modlitw, w zasadzie niczego tutaj nie trzeba się uczyć. Było 10 spotkań (w co drugi czwartek) takie po 1,5godziny, były dwa spotkania organizacyjne z rodzicami. Dwa spotkania na niedzielnej Mszy Świętej, I trzy spotkania w Manufakturze rodziców razem z dziećmi, gdzie podczas tego jednego dzieci miały próbną spowiedź, a podczas drugiego dzieci ozdabiały swoje świeczki. W wielki piątek była droga krzyżowa, a od czwartku przed samą komunią były próby w Kościele. A w sobotę oprócz próby była także spowiedź. 
Do Komunii w "naszym" Kościele przystąpiło 13 dzieci, sama Msza nie różniła się niczym szczególnym od tych w Polsce, było bardzo uroczyście, dzieci brały aktywny udział we Mszy poprzez czytanie, mówienie modlitw itp. Inaczej wyglądało samo przyjęcie Komunii, dzieci stały
w rzędzie i kiedy dziecko przyjmowało Ciało Pana Jezusa, Katecheta zapalał świece danego dziecko. Po Mszy Świętej oczywiście zdjęcia, i kto miał ochotę mógł z gośćmi pójść do Manufatktury
na poczęstunek. Na drugi dzień była Msza dziękczynna, w której również dzieci brały czynny udział
i były w swoich komunijnych strojach, a po Mszy również spotkanie w Manufakturze na wspólnym posiłku.
Aha jeszcze taką jedną różnicą pomiędzy polską a niemiecką Komunią Świętą, były rekolekcje
na które dzieci jechały w marcu, były to trzy dni, od piątku do niedzieli, na których były głoszone katechezy, ale był też czas na zabawę i dzieci miały okazję się bliżej poznać. Kasia bardzo miło wspomina ten wyjazd, i bardzo się cieszyła, że będzie mogła pojechać. 
W ten drugi dzień, na tą Mszę dziękczynną dzieci mogą zabrać prezenty które dostały i które chcą żeby zostały poświęcone, np. krzyżyki, medaliki itp. 
Tak podsumowując ten cały czas od października aż do teraz, to powiem Wam, że ogólnie jestem zadowolona, był to czas, gdzie dzieci na pewno dużo nauczyły się nowych rzeczy o Bogu, ale była
to nauka w miły i przystępny sposób przekazana, a w niektórych projektach dzieci brały czynny udział, chociażby w dekorowaniu świec, tworzeniu rybek - podstawek pod świeczki, czy udział
w drodze krzyżowej. 
Kasie chyba najbardziej stresowała spowiedź, zwłaszcza że oczywiście musiała się spowiadać
po niemiecku ;) ale nie ma żadnych regułek, przynajmniej żadnych dzieci nie uczyli, jest to bardziej na zasadzie rozmowy. I okazało się, że stres był zupełnie niepotrzebny. W ogóle myślę, przynajmniej wyciągam takie wnioski po rozmowie z córką, i po obserwacji jej, że bardzo fajnie przeżyła ten dzień, i w taki sposób jak chcieliśmy, czyli pod względem religijnym a nie komercyjnym.  
A za rok czeka nas powtórka z Krzysiem, ale już mniej więcej będziemy wiedzieli co z czym,
bo teraz było dla nas wszystko nowe. 

W sumie mieliśmy możliwość posłania Kasi do Komunii w Polsce, i na samym początku nie braliśmy innej możliwości pod uwagę, ale w miarę upływu czasu coraz częściej zaczęliśmy się zastanawiać nad przystąpieniem do tego sakramentu tutaj, i na tym stanęło. Stwierdziliśmy, że skoro tutaj mieszkamy to powinniśmy się w miarę możliwości jak najbardziej integrować z tym spełeczeństwem. Pomijam fakt, że tak też było po prostu wygodniej, niż jeźdzenie do Polski na spotkania, próby itd. Myślę, że tutaj było Kasi też łatwiej skupić się na sensie duchowym tego wydarzenia. Biorąc więc wszystkie plusy i minusy pod uwagę wydaje mi się, że podjeliśmy dobrą decyzję. W każdym razie skoro Kasia ją zaakceptowała, to musi być dobra 😉

A za tydzień, tzn w najbliższą sobotę więc w sumie za kilka dni czeka nas Komunia w Polsce
u naszej chrześnicy (razem z Darkiem jesteśmy rodzicami chrzestnymi). Więc kolejne ważne wydarzenie w naszej rodzinie. Z tego też powodu nie będzie nas ani na Rynku, ani na naszym popołudniowym spotkaniu, jest nam bardzo przykro z tego powodu, bo bardzo lubimy te nasze polskie spotkania, ale Wam Kochani życzymy dobrej zabawy. 

Miłego dnia Kochani 😚