Witam Was serdecznie, słonecznie, i wciąż wakacyjnie :)
Wciąż wakacyjnie, chociaż już od kilku dni rok szkolny, i czasami łapię się na tym, że kiedy rozmawiam ze znajomymi w Polsce i oni opowiadają np o pogodzie nad morzem, to się pytam, a czemu Wy jeszcze na wakacjach, a oni Ania przecież to jeszcze sierpień, dopiero wtedy uświadamiam sobie, że no tak oni jeszcze moga, ale pocieszam się wtedy, że my np. w październiku będziemy mieć wolne, a oni nie 😜 taka złośliwa jestem a co 😈 😂
W ogóle to powinnam się znowu usprawiedliwić, nie było mnie tutaj przez całe te wakacje. Na początku mnie nie było, bo się zastanawiałam czy to pisanie ma w ogóle sens. Tzn. ważne jest dla mnie samo pisanie, żeby nie było, lubię to i się do tego w sumie nie zmuszam, bo przez takie moje pisanie mi samej robi się cieplej na sercu, bo czuję się wtedy bliżej Was wszystkich, moich kochanych rodaków i jest wtedy we mnie takie poczucie, że nie jesteśmy tutaj sami, że chociaż te kilkaset kilometrów od granicy to jednak nie całkiem obcy, ale dlaczego się zastanawiałam czy jest sens (uwaga teraz trochę pozrzędzę 😁), bo jest nas tutaj tyle, a nie potrafimy się razem zebrać, jeżeli jest coś organizowane jest tylko kilka, kilkanaście osób które są tym zainteresowane. trochę to przykre, kiedy widzi się, że inne narodowości potrafią się zorganizować, a my nie. Wydaje mi się, że przez to dużo tracimy, nie tylko jako wspólnota, w sensie emocjonalnym, ale także materialnym. I rozumiem, że jest rodzina, jest praca i są inne zajęcia, i że czasami się porostu nie chce, bo po ludzku jest człowiek zmęczony, i naprawdę to rozumiem. Czasami mi się tylko wydaje, że jest tutaj trochę takich Polaków, którzy najbardziej chcą odpocząć od drugiego Polaka. I tego już nie rozumiem. Ja wiem, że nie jesteśmy święci, że bywa, że jesteśmy złośliwi, egoistyczni, i nie wiem jacy jeszcze, ale....Może na tym zamknę temat, bo napiszę coś za dużo. W każdym bądź razie dziękuję tym, a szczególnie Ewie, którzy uświadomili mi, że dla nich to moje pisanie, jest ważne. Dziękuję Wam z całego serca!!!!!! Ale oprócz tego zwątpienia nie pisałam ponieważ po prostu brakło czasu. A na początku wakacji sobie myślałam, że tyle tematów nadrobię, bo będzie w końcu trochę czasu, a okazało się że było go jeszcze mniej.
Tak więc wracam, nie obiecuję, że codziennie, ale postaram się bardziej systematycznie. W głowie mam mnóstwo pomysłów na kolejne posty i nie tylko także mam nadzieję, że każdy znajdzie coś co go zainteresuje, oprócz tego tak jak zawsze, jeżeli ktoś ma temat który w szczególny sposób go ciekawi to proszę o komentarz, albo o @.
Nasze wakacje upłynęły pod hasłem przeprowadzka i odpoczynek nad morzem. Co do przeprowadzki, to wiele nas to kosztowało, w sensie wysiłku, ale byłoby jeszcze gorzej gdyby nie Wy, wiem wiem jestem monotematyczna, ale po raz kolejny się przekonałam, że są na tym świecie super ludzie, na których pomoc zawsze można liczyć, dzięki Wam ta przeprowadzka poszła dużo sprawniej, a i też mogliśmy spokojnie pojechać na wakacje bo wiedzieliśmy, że nasza działka jest w dobrych rękach. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się odwdzięczyć.
Co do samej przeprowadzki, to już w dniu odbioru kluczy spotkała nas miła niespodzianka, dostaliśmy drobny upominek od naszej nowej spółdzielni, tak zdaję sobie sprawę, że sami będziemy na to płacić co miesiąc ;) ale to był po prostu miły gest.
Bardzo wzruszający moment mieliśmy kiedy żegnaliśmy się z sąsiadami z piętra. Sąsiadka kiedy powiedzieliśmy, że się wyprowadzamy i że chcieliśmy podziękować, za miłe sąsiedztwo i się pożegnać miała łzy w oczach, mi samej wzruszenie też się udzieliło i sama miałam łzy w oczach, a na koniec sąsiadka ciepło nas przytuliła, a sąsiad życzył powodzenia. Mam nadzieję, że tutaj również będziemy mieć miłych sąsiadów, tego się chyba właśnie obawiam najbardziej. Tyle się naczytałam na ten temat, że mam nadzieję, że i tym razem dobrze trafiliśmy.
Po tej całej przeprowadzce, wyjechaliśmy na upragnione wakacje. Byliśmy nad polskim morzem, pogoda poza jednym deszczowym dniem dopisała, jednak z racji tego, że woda była trochę zimna ja do wody weszłam tylko w jeden dzień, dzieci oczywiście kąpały się prawie codziennie :P Kiedy jedziemy na wakacje, w każdy dzień lubię wymyślać dodatkowe atrakcje, czy miejsca które w okolicy warto zwiedzić i zobaczyć. Oczywiście lubię plażę i wygrzewanie na słońcu (chociaż już nie tak jak kiedyś, chyba to jest pierwsza oznaka, że się zaczynam starzeć 😉) to wolę aktywnie spędzać czas, żeby z tych wakacji mieć jak najwięcej wspomnień i jak najwięcej pokazać dzieciom, cudownych i niezwykłych miejsc. W tym roku odwiedziliśmy Gdańsk niestety tego bardzo żałuję i mam ogromny niedosyt, że byliśmy tam tak krótko bo tylko przez jeden dzień, ale zakochałam się w tym mieście, i mam nadzieję, że innym razem uda się pojechać na dłużej, bo jest co zwiedzać, i naprawdę są tam śliczne miejsca warte zobaczenia. Kolejnym miastem był Puck, i to również bardzo ładna miejscowość. Jednak dzieci najbardziej go zapamiętały dzięki meduzom których mnóstwo było na plaży, ale tej dzikiej. Na głównej plaży nie było ani jednej. W planach mieliśmy jeszcze odwiedzenie Władysławowa, ale niestety tym razem się nie udało. W jeden dzień wybraliśmy się też na spacer wydmami. Były to wydmy czołpińskie, szliśmy przez nie około dwóch godzin, była to naprawdę wyczerpująca przygoda, bo raz się musieliśmy wspinać pod górę po tym piachu, a raz prawie zbiegać w dół, taka sinusoida. Szliśmy i szliśmy a wokół tylko piach, widok naprawdę niesamowity, mieliśmy wrażenie że naprawdę jesteśmy na pustyni.
Ogólnie zakwaterowanie mieliśmy w Rowach, to taka malutka miejscowość koło Ustki. Przed wyjazdem słyszeliśmy, że jest tam cisza i spokój, i że to super miejsce jeżeli chce się odpocząć i wyciszyć, i pewnie tak jest ale na pewno nie w sezonie. Ale w sezonie pewnie nie ma takiego miejsca nad morzem gdzie tak by było.
Po drodze zajechaliśmy do Szczecina, nie była to nasza pierwsza wizyta w tym mieście, ale wcześniej co byliśmy w Szczecinie to była okropna pogoda, tym razem się udało dlatego wybraliśmy się na wycieczkę na Wały, ale w tym mieście dla dzieci największą atrakcją była papugarnia. Jeszcze trochę i siłą byśmy musieli je stamtąd wyciągać. W sumie miejsce nie jakieś och ach, po prostu duża hala, przystosowana oczywiście, żeby ptakom było tam w miarę dobrze, i latały sobie nad naszymi głowami, albo siadały na ramieniu, albo na ręce, żeby je nakarmić. Dzieci naprawdę miały niesamowitą frajdę.
Wakacje, wakacjami, ale wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy. Dla dzieci zaczął się rok szkolny, póki co są pełni energii i entuzjazmu, może mniej pełni ochoty do nauki :P, Domiś od 15.08 idzie do przedszkola, a ja mam w planach kurs języka niemieckiego, ale o tym kolejnym razem.
A teraz życzę Wam słodkich snów!!!
Witaj Aniu, fajnie, że wróciłaś do pisania!☺ Za Domisia trzymamy kciuki, żeby był dzielny bez Mamy. Pierwszy dzień w przedszkolu to będzie pewnie dla niego wielkie przeżycie, ale na pewno sobie poradzi i szybko pozna inne dzieci, no i panie. A dla starszaków szkoła to już pewnie rutyna.☺ Co do organizacji wydarzeń polonijnych, to niedługo dołączy kolejnych dwoje zainteresowanych ;-) Buziaki!
OdpowiedzUsuńA opala sie podobno najszybciej właśnie w ruchu, a i lżej wytrzymać, niż leżąc plackiem na plaży. Też długo nie wytrzymuje na kocu, bo zaczynam się topić jak skwarek ;-P Pozdrawiamy serdecznie!☺E&D
Dziękuję Kochani😘 Również pozdrawiamy serdecznie i nie mogę się doczekać kiedy w końcu do nas dołączycie 😊p.s. z tym skwarkiem trafiłaś w punkt 😉buziaczki😘
OdpowiedzUsuńno Aneczka wybaczam ze tak dlugo nie pisalas :P ale obiboczek troche z Ciebie jest :P . To tak na motywacje . Buziole
OdpowiedzUsuńK. :*
Ha ha ha, ale taki malutki 😝 buziole 😘 p.s. Dziękuję za motywację 😉
Usuń