Hallo :)
Dzisiejszy post będzie o wszystkim i niczym, a w sumie bardziej o niczym, niż o czymś konkretnym :P W ciągu dnia czasami myślę sobie co by tu Wam napisać, żeby Was zaintersować, i wtedy normalnie mam sto myśli na minutę i wszystko jest takie mądre :P a jak już przychodzi wieczór to normalnie, mam wrażenie, że mój mózg chodzi spać szybciej ode mnie :)
Ale w końcu dzisiaj mówię, no muszę coś napisać, bo znowu będzie, że jestem obiboczkiem ;), a to wcale nie tak. Po pierwsze tak jak mówiłam coś ostatnio myśli nie mogłam wieczorem zebrać, a po drugie mam jeden nałóg, do którego muszę się Wam przyznać - czytanie, i czasami tak mnie jakaś książka wciągnie, że korzystam z każdej wolnej chwili.
A ostatnio w ogóle wzięłam się porządnie za naukę, tzn. dokładnie to powtarzam sobie materiał, który wcześniej przerobiłam. I wiecie co z jednej strony teraz jak powtarzam sobie to wszystko raz jeszcze to niektóre rzeczy, które wcześniej były dla mnie czarną magią, teraz są jasne i zrozumiałe, ale z drugiej strony ciągle do mnie dochodzi jak wiele jeszcze nie wiem i aż mi głupio. W ogóle śmiać mi się chce, jak na początku to przyjechaliśmy, i ja uczyłam się języka zaledwie od miesiąca (nie uczyłam się nigdy w szkole - miałam angielski i francuski, a w szkole podstawowej rosyjski) to wydawało mi się, że już tak dużo umiem, nie bałam się tak kontaktu z innymi, jakoś to szło, a nawet jak nie szło to tłumaczyłam sobie faktem, że jestem tutaj od niedawna to mam do tego prawo. A teraz umiem znacznie więcej, ale świadomość tego, że wciąż tak dużo nie umiem, paraliżuje mnie i sprawia, że zamykam się w sobie, a do tego dochodzi jeszcze wstyd, że jestem tutaj od dwóch lat i w dalszym ciągu nie umiem tego języka. Mam czasami wrażenie, że Darek i dzieci wstydzą się także za mnie, że taki "gamoń" ze mnie, ale oczywiście zaprzeczają. W każdym bądź razie tak sobie pomyślałam, że od następnego posta będę Was trochę tym zanudzać, tzn. będę tutaj zamieszczała jakieś króciutkie lekcyjki niemieckiego, może również Wam w czymś się przydadzą.
Tak jak wcześniej pisałam wczoraj Krzyś miał trening piłki nożnej, ale jakoś tak się wszystko poskładało, że byliśmy wszyscy razem, bo Darek nie miał w tym dniu nadgodzin. Z jednej strony się ucieszyłam, a z drugiej trochę byłam zła, bo już się nastawiłam, że będę musiała się trochę wysilić i porozmawiać z trenerem, całe przedpołudnie się do tego przygotowywałam. Jutro ma kolejny trening i wtedy zobaczymy, czy trener widzi go w drużynie, czy raczej nie. A dzisiaj byliśmy z Kasią na treningu trampolin, Krzysiu jak zobaczył te trampoliny to stwierdził, że on też chce. Ale zobaczymy co wyjdzie z tą piłką nożną, bo jakby miał chodzić na piłkę, na trampoliny i w piątki chodzą jeszcze na taniec to już by miał cały tydzień zajęty, a jeszcze do tego ta gitara. Co prawda z gitarą jest na liście oczekujących bo jest tyle chętnych, i póki co dobrze, ale w każdej chwili mogą dać znać, że może zacząć przychodzić i co wtedy. Z jednej strony fajnie bo by miał czas zaplanowany i robiłby coś fajnego, ale z drugiej strony boję się, że to by mogło być dla niego za dużo i w rezultacie by go zniechęciło i źle wpłynęło na oceny w szkole. Dużo zależy od jutrzejszego treningu. Co do samych trampolin, bardzo fajne zajęcia, chociaż Kasię trochę przestraszył fakt, że jest również dużo ćwiczeń, zwłaszcza na mięśnie brzucha, i nogi. Ona myślała, że głównie będą się skupiać na skokach i akrobacjach, ale postanowiła, że mimo to spróbuje.
Jednym słowem zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
Uciekam Kochani, bo oczy mi się już same zamykają. Trzymajcie się cieplutko. Buziaczki :*