Tak siedzę właśnie i patrzę na moją biedną choinkę i na tego "sierciucha małego", którego tak chwaliłam, a który właśnie rozbiera mi choinkę. Bilans nie jest najgorszy razem z Dominikiem zbili gdzieś z 10 bombek, i chyba pora ja rozebrać bo już niedługo zostanie pusta, albo będę musiała ubrać ją jeszcze raz :P
W sumie w moim rodzinnym domu, choinkę ubierało się 23.12, zaraz po powrocie z pracy taty do domu (godziny dłużyły mi się strasznie), ale zwyczaj był taki, że to tata przynosił choinkę z piwnicy
i zawieszał lampki, dopiero wtedy mogłyśmy ubierać resztę.
A rozbieraliśmy ją 01.02. Teraz to już wszystko zależy od roku,
i kiedy jedziemy do Polski, żeby jeszcze przed świętami dzieci
i zawieszał lampki, dopiero wtedy mogłyśmy ubierać resztę.
A rozbieraliśmy ją 01.02. Teraz to już wszystko zależy od roku,
i kiedy jedziemy do Polski, żeby jeszcze przed świętami dzieci
(i przyznam szczerze nie tylko one) mogły się nią nacieszyć. Ale
w tym roku chyba będzie rekordowo szybko rozbierana :P
Kochani nie wiem jak Wy, ale dla mnie ten czas początek Nowego Roku jest raczej ciężkim czasem, zwłaszcza kiedy mijający rok był całkiem fajny. Wtedy na ten nowy patrzę trochę z obawą co też się w nim wydarzy i czy na pewno będzie szczęśliwy. Darek zawsze mi zwróci na to uwagę, że złe myśli przyciągają złe rzeczy, ale co ja zrobię, że tak właśnie mam. Boję się po prostu, że po tak dobrym roku, może przyjść niestety gorszy. Może dlatego właśnie początek roku napawa mnie pesymizmem. I tutaj muszę się Wam przyznać, że to jest moja ogromna wada, boję się być szczęśliwa. Bo czasami jest super, wszystko układa się rewelacyjnie, ale z tyłu głowy pojawia mi się wtedy myśl, że to jest zbyt piękne, że zaraz wydarzy się coś co popsuje nasze szczęście. Całe szczęście Darek nie ma racji i moje pesymistyczne myśli nie ściągają kłopotów, ale czasami się tak zdarza, jak to w życiu przecież. Ale przez takie głupie moje myślenie, nie zawsze umiem być do końca szczęśliwa. I jak by to ktoś powiedział muszę zluzować majty :P i to powinno być postanowieniem na Nowy Rok :)Ale ostatnio było nawet tak w moim "nowym" serialu "Przyjaciółki", nie wiem czy oglądacie. Ja ostatnio zaczęłam, ponieważ, nie mam już polskiej telewizji, ale zawsze (broniąc się przed oglądaniem niemieckiej) jakoś sobie poradzę i jeszcze z Polski pamiętałam o czymś takim jak IPLA. Jeżeli się nie mylę, to są tam tylko programy POLSATU, m.in. właśnie seriale od pierwszego odcinka (ale oczywiście nie tylko, są bajki, wydarzenia kulturalne np. jakby ktoś chciał sobie oglądnąć sylwester z Polsatem to również może itp.). No i tak wróciłam do Przyjaciółek. Dwa pierwsze sezony oglądałam w Polsce, ale później jakoś z braku czasu i czasami ochoty dałam sobie spokój, by teraz po latach powrócić właśnie przy pomocy IPLI. I właśnie (wracam do poprzedniej myśli) tam w ostatnim odcinku 10 serii (🙉)cztery przyjaciółki bawią się i świętują, bo są w końcu szczęśliwe, bo w ich życiu wszystko zaczęło się układać, a w międzyczasie wszystko w ich życiu wali się na nowo, tylko one jeszcze o tym nie wiedzą. I mówię do Darka, widzisz dlatego ja zawsze boję się być tak do końca szczęśliwa, bo tutaj się człowiek cieszy, a za chwilę d... I jak z tego morał, a no taki, że Darek zabronił mi oglądać seriali bo później właśnie wymyślam głupoty ;)
Tak jeszcze na marginesie wrócę do tej IPLI, że nowe odcinki dodają tam po skończeniu emisji w TV, np. w TV kończy się odcinek np. 11 i za kilka minut jest on na IPLI do oglądnięcia, za darmo oczywiście, z tego co wiem to trzeba płacić za te jeszcze nie wyemitowane. I można oglądać na TV (ja akurat nie mogę, bo mi się za bardzo internet tnie) na laptopie, na tablecie, czy nawet na telefonie.
Kochani, mam nadzieję, że nie gniewacie się, że piszę Wam o takich głupotach, zamiast o poważnym życiu na obczyżnie, ale wychodzę z założenia, że czasami można pogadać o głupotach :P Buziaczki :*