Padam dzisiaj, po prostu padam, ale żeby tak wiedzieć po czym to nie wiem :) ogólnie męczący dzień i taki gdzie człowiek rozdrabnia się na drobne, a tak jak pomyśli co w dniu dzisiejszym nadzwyczajnego zrobił to musi stwierdzić, że nic. I to jest przykre, bo nawet nie mam czym wytłumaczyć swojego zmęczenia. Owszem dzisiaj musiałam z Dominikiem zrobić cztery kursy do szkoły i z powrotem, ponieważ najpierw Krzysia odprowadzić na 7.30, wrócić do domu i odprowadzić Kasię do szkoły i później powtórka, tzn. najpierw pójść po Krzysia, wrócić do domu i po niecałych dwóch godzinach pójść po Kasie. Do tego standardowe obowiązki "matki Polki" :P czyli to co każda ma na co dzień do zrobienia, a co ogólnie się określa "zwykłe obowiązki domowe".
Jeszcze żeby tego biegania było mało to na dodatek stłukłam kostkę, całe szczęście że tylko stłukłam, bo gdybym złamała to bym chyba ... no co... no sama nie wiem co :)
Ale dosyć tego, wróćmy do wczorajszego tematu czyli szkoły. Wczoraj zapomniałam Wam jeszcze napisać, jakie dokumenty będą Wam potrzebne przy zapisywaniu, bo o tym też się naczytałam tyle, a tak naprawdę to będziecie potrzebować:
- dowodów swoich i dzieci,
- potwierdzenia zameldowania,
- i jeżeli dziecko chodziło do szkoły w Polsce to świadectwo, najlepiej przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego, ale to już zależy od szkoły.
Po przyjęciu dzieci do szkoły dostaliśmy listę zakupów:) ale spokojnie jest ona zdecydowanie krótsza niż w Polsce. Przede wszystkim jest ona krótsza o książki i ćwiczenia. Tutaj to wszystko zapewnia szkoła, książki przechodzą z ucznia na ucznia, a ćwiczenia są zapewniane dziecku nowe. Kiedy Kasia z Krzysiem szli do VKA, musieliśmy tylko zaopatrzyć ich w piórniki z wyposażeniem standardowym czyli ołówki, kredki, mazaki, nożyczki, klej, oczywiście tornister, rzeczy na sport i segregator na rysunki i prace. Zeszyty zapewnia szkoła. Przedmioty w takiej klasie przygotowawczej to głównie język niemiecki, do tego matematyka i jedna godzina tygodniowo sportu. Dzieci chodziły na 3 godziny lekcyjne. W VKA dzieci nie dostają ocen tylko za prawidłowo wykonaną pracę pieczątki z uśmiechami :) Nie wiem jakie są standardy ale kiedy do takiej klasy chodziła Kasia z Krzysiem, w klasie było maksymalnie 10 dzieci. Mniej więcej w jednym wieku, ale tak jak już wcześniej napisałam program np. z matematyki był dostosowany do każdego ucznia indywidualnie, np. Kasia powinna chodzić do 2 klasy i taki miała program, a Krzysiu miał program z klasy pierwszej. Do tego dzieci są bacznie obserwowane przez nauczycielkę, i do każdego dziecka podchodzą indywidualnie, kiedy zachodzi potrzeba, np. dziecko sobie nie radzi, albo zachowuje się trochę inaczej niż inne dzieci, zapraszany jest psycholog. U nas nie było większych problemów. Dzieci dobrze radziły sobie z Niemieckim, świetnie z matematyką więc zadecydowano że mogą przejść do normalnych klas. Kasia do drugiej, Krzyś do pierwszej. Za nim to nastąpiło Pani wzięła ich na jednej z lekcji do ich nowych grup i przedstawiła, pokazała gdzie będą siedzieć, dzięki czemu dzieci już nie musiały się tym stresować. My dostaliśmy kolejne listy zakupów, wzbogacone o pędzelki, bloki, zeszyty, okładki i teczki różnego rodzaju do wpinania prac i rysunków, a także o fartuszki i kapcie. Ich plan lekcji poszerzył się o nowe przedmioty: werken czyli odpowiednik naszego ZPT :), kunst czyli nasza sztuka/plastyka, religię, muzykę,i dodatkowe zajęcia sportowe. Co do religii rodzice mogą wybrać albo religię dla ewangelików, albo religię dla katolików albo etykę, wszystko w głównej mierze zależy też od tego co zgłosimy przy meldunku (o meldunku, mieszkaniu itp. napiszę Wam w innym poście). Natomiast co do sportu to Krzyś ma teraz 3 godziny, natomiast Kasia 4 godziny, w tym dwie godziny na basenie. I tutaj Kochani nie wiem jak to jest w innych szkołach, bo przypuszczam że każda szkoła ustala to sobie indywidualnie, więc to pewnie wyjdzie w praniu. W tej do której chodzą moje dzieci basen jest w drugiej klasie, a np. w czwartej takimi dodatkowymi zajęciami jest gotowanie :P. Co do tego basenu rodzice zapewniają strój i inne potrzebne rzeczy, tj. czepek, buty, ręczniki itp., natomiast szkoła zapewnia autobus. My rodzice nic za to nie płacimy.
Jak już jesteśmy przy płaceniu :P generalnie rodzice za nic nie płacą, chyba, że jest wyjście do teatru, albo dzieci składają się na prezenty Bożonarodzeniowe, poza tym wszystko inne zapewnia w swoim zakresie szkoła. Nie ma czegoś takiego jak komitet rodzicielski czy ubezpieczenie.
Ja swoje dzieci odprowadzam i przyprowadzam sama, jednak dla rodziców, dla których byłby to problem i w tej kwestii szkoła wychodzi rodzicom na przeciw, organizowane są specjalne busy, które zabierają dzieci zazwyczaj spod domu i odwożą do szkoły i z powrotem odwrotnie. Koszt takich busów to około 100Euro za rok, ale tutaj też podkreślam, że to pewnie zależy od regionu, bo Niemcy to taki specyficzny kraj, w którym wszystko zależy od tego w którym Landzie się mieszka, nawet dni wolne.
Na początku pisałam, że latam z dziećmi tam i z powrotem, oczywiście jest i na to rozwiązanie :) - świetlica, my jednak nie zdecydowaliśmy się na to z kliku powodów, jest przy tym dużo papierkowej roboty :P, i nie wiadomo czy byśmy się kwalifikowali, ponieważ ja nie pracuję, a dwa chcieliśmy dzieciom zminimalizować stres przebywania w nowej szkole :P
Hmmmm myślę, o czym jeszcze zapomniałam Wam Kochani napisać............aha, w momencie kiedy dzieci, przejdą już do normalnych klas, są też już standardowo oceniane, moje póki co zbierają same jedynki ;) i mam nadzieję, że tak im zostanie, gdyż tutaj skala ocen jest odwrotna niż w Polsce.
Ale proszę pamiętajcie,że w każdej szkole może być inaczej, wszystko co tutaj opisuję, opisuję na podstawie własnych doświadczeń, i na przykładzie konkretnej szkoły.
Mam jednak nadzieję, że te moje opowiastki :) choć na trochę Wam się przydadzą, może pokrzepią, dodadzą otuchy itp., bo naprawdę nie ma się czego bać i czym martwić. Oczywiście taka emigracja jest dla każdego z nas bardzo stresująca, to jest nowe otoczenie, nowe przepisy, obowiązki, a przede wszystkim inna kultura i język, ale wierzcie mi, w każdej sytuacji jesteśmy sobie w stanie poradzić. Mój Niemiecki jest z każdym dniem coraz lepszy ale w dalszym ciągu jest on w stopniu podstawowym, Na początku było gorzej, a mimo to dawałam sobie radę sama lub z pomocą bliskich osób, bo niestety nie zawsze mogłam liczyć na męża. Dlatego uwierzcie nie ma się co stresować, poza tym na pewno w każdym mieście znajdziecie kogoś kto Wam chętnie pomoże, u nas takie osoby są i zawsze można liczyć na ich pomoc. Dzięki nim wszystko wydaje się prostsze. Chociaż z tym też różnie bywa, ale to już inna bajka :P
No i odeszłam od tematu :P, co jeszcze mogłabym Wam opowiedzieć? Aha szkoła tak jak i w większości Polskich jest zamykana w trakcie lekcji, oczywiście w razie "W" można się dostać, korzystając z domofonu, na przerwach jest otwarta ale przy tym pilnowana żeby nikt niechciany nie miał wstępu.
Tutaj w szkole nie ma apeli. Rok szkolny zaczyna się dniem jak każdy inny, nie ma dnia nauczyciela, ani nic tym podobnego. Pierwszy dzień w szkole jest jednak dla dzieci wyjątkowy ponieważ czekają na nich małe niespodzianki - rożki wypełnione słodyczami :)
Tutaj w szkole nie ma apeli. Rok szkolny zaczyna się dniem jak każdy inny, nie ma dnia nauczyciela, ani nic tym podobnego. Pierwszy dzień w szkole jest jednak dla dzieci wyjątkowy ponieważ czekają na nich małe niespodzianki - rożki wypełnione słodyczami :)
Dobrze Kochani to chyba tyle na ten temat, oczywiście jak tylko przypomnę sobie coś jeszcze to niezwłocznie Wam o tym doniosę :P i jeżeli jakieś nowe rzeczy wyjdą w praniu to również możecie na mnie liczyć :) i tak jak wcześniej pisałam, jeżeli macie jakieś pytania z tym albo z innym tematem to służę pomocą, oczywiście w miarę moich możliwości :)
To do następnego...ja już nie mogę się doczekać...pozdrawiam serdecznie